Witam!
Coś zaintrygowało mnie w opowieści Kolegi Bukola. Zadałem sobie pytanie co by było gdyby Bukol nie był posiadaczem 7-er tylko jakiegoś innego czterokołowca? Trochę wyobraźni i dalszy ciąg tej historii mógł się potoczyć tak:
Powróćmy do chwili kiedy nasz bohater kryje się pod osłoną nocy za przednim błotnikiem swojego pojazdu i jak większość kierowców nie zwraca uwagi na takie szczegóły stanu technicznego jak jakieś plamy na tarczy hamulcowej i widzi jak jego ślubna w pośpiechu wsiada do "przebrzydłej gwiazdy" z przystojnym brunetem za kółkiem i giną za zakrętem... A więc to prawda! Bukol właśnie uzmysławia sobie że jego podejrzenia były słuszne, jest w szoku, w pośpiechu szuka kluczyków - na szczęście są w kieszeni... Wsiada do bryki zdenerwowany, że świat mu się wali rusza z piskiem w pościg sam do końca nie rozumiejąc co robi. Droga za zakrętem idzie mocno z góry i do tego jeszcze ostry zakręt w prawo... daje po hamulcach i z przerażeniem czuje że auto nie zwalnia! Ciśnie pedał ile sił ale to na nic, trzask bariery, skarpa, dachowanie, piekący ból w klatce...Bukol nie może oddychać... resztkami świadomości widzi na skarpie zadowoloną żonę w objęciach przystojnego bruneta..................

I co z tego że ekspertyza wykazała, że owe brunatne ślady na tarczach to w istocie tawot który brunet po kryjomu paluchem nałożył, że przysięgli udowodnili spisek kochanków i ukartowanie całej akcji w mistrzowski sposób wywabiając męża w środku nocy z domu i że żona zadbała by kluczyki były w szortach które miał na sobie i że obydwoje dostali dożywocie... Co z tego? To wszystko nic bo przecież Bukol przeniósł się na łono Abrahama!...

Ale, ale....Tak mogło być, ale tak nie było! Ponieważ nasz bohater jest właścicielem 7-er!
I nie ważne co by się wokół działo - w każdym momencie życia jego priorytetem jest ukochana Bawarka a jej stan techniczny tak jak u każdego z nas leży mu głęboko na sercu! Tak więc podejrzane brunatne plamy, które w świetle ulicznej latarni zauważył, tak niepokoją Bukola że zapomina o Bożym świecie a już na pewno o prowadzeniu samochodu... zaraz zaraz...po co on miał w ogóle gdzieś jechać?...
Zaniepokojony stanem technicznym swoich oryginalnych wentylowanych tarczuni firmy ATE o średnicy 316 mm, grubości 28 mm, które miesiąc temu kupił na Allegro za 189 zł za sztukę, wraca do łóżka by jutro w świetle dnia przyjrzeć się dokładnie co za cholera...

No i co? Oto kolejny dowód jak bezpieczne potrafią być nasze Bunie - nie dość że chronią nas na wypadek kolizji ale robią to samo nawet podczas postoju

Sto lat dla Ciebie Bukol w szczęściu i w zdrowiu!
Pozdrawiam!