Narkoman trafił do piekła. Otwierają się wrota, a tu całe łany maryśki....
Narkoman napalony biegnie i rwie całe naręcza. Nagle słyszy głos diabła:
- No i po co rwiesz, jak tam pełno narwane?
Patrzy, a tu faktycznie pełno świeżego ziela. Biegnie i zaczyna przerzucać żeby schło. A tu diabeł:
- I po co suszysz, jak już tam ususzone?
I rzeczywiście. Narkoman podbiega i zaczyna skręcać . Skręca, skręca, na co diabeł:
- I czego skręcasz, jak tam tyle zrobionych?
Narkoman patrzy, a tu góry skrętów! Wybiera największego i pyta diabła:
- Masz może ogień?
A diabeł z uśmiechem:
- Byłby ogień - byłby raj!.