Ksiądz i rabin mieli czołowe zderzenie. Kiedy opadł pył, okazało się, że wypadek był poważny. Z kompletnie roztrzaskanego auta wysiada lekko potłuczony rabin. Z drugiego - ksiądz z paroma siniakami... Obydwaj duchowni patrzą na siebie i na samochody.
- To niemożliwe że żyjemy - mówi rabin do księdza.
- No właśnie, to musi być znak od szefa.
- Tak, to znak od szefa, żebyśmy się wreszcie pogodzili.
- Tak, od dziś koniec waśni między religiami - zgadza się ksiądz. Na te słowa rabin wyciąga piersiówkę.
- Napijmy się, żeby to uczcić!
Ksiądz bierze butelkę, pociąga parę łyków i oddaje rabinowi. Rabin zakręca ją i chowa.
- A ty?
- A ja? Ja poczekam, aż przyjedzie policja.


Stirlitz z Plejshnerem szli ulicą i omawiali plan przyszłej operacji. Nagle padł strzał i Plejshner z jękiem osunął się na ziemię. Stirlitz obejrzał się
w jedną stronę - nikogo, potem w drugą - też nikogo.
- Pewnie mi się wydawało - pomyślał.