Myśle że warto ich kupić więcej, dobrze ze w E38 jest gniazdo zapalniczki równiez z tyłu - do 2ch więcej wejdzie :DZamieszczone przez szczurek
Myśle że warto ich kupić więcej, dobrze ze w E38 jest gniazdo zapalniczki równiez z tyłu - do 2ch więcej wejdzie :DZamieszczone przez szczurek
Trzy najbardziej znane słowa na świecie:
Made in China ;D
Dwaj kolesie, Roman i Gwidon, nagrzali się, jak wory. Pochlali i usnęli.
Roman budzi się rano.
- Hehehe, jak usnąłeś, to cię dymnąłem. 1:0 dla mnie - mówi Gwidon.
Zasmucił się Romek i z nerwów zaczął pić razem z Gwidonem. Znów
pochlali i usnęli. Gwidon budzi się rano.
- Hehehehe, ja usnąłeś i ja cię dymnąłem. Remis, 1:1 - śmieje się Romek.
- Kuźwa, ja wtedy żartowałem! - płacze Gwidon.
- Cóż, no to wygrywam...
[URL]http://7er.pl/showthread.php/9030-Damias[/URL]
-Czemu się z nią pokłóciłeś?
-Poprosiła żebym zgadł ile ma lat
-No i?
-Zgadłem...
Do McDonalda wchodzi małżeństwo około 90-cio letnich staruszków.Babcia siada przy stoliku a dziadek idzie zamówić zestaw:pepsi,hamburger i frytki.Dziadek siada przy stoliku,bierze dwa kubeczki i nalewa do nich pepsi równiutko po połowie,następnie bierze frytki i robi z nich dwie równiutkie porcje,następnie bierze nożyk i kroi hamburgera równiutko na pół.Całą sytuację obserwuje student.Żal mu się ich zrobiło,podchodzi i mówi:
-Przepraszam że przeszkadzam ale może kupić państwu drugi taki zestaw?
-Bardzo panu dziękujemy ale jesteśmy małżeństwem od 70-ciu lat i my od zawsze się wszystkim po równo dzielimy.
Student odchodzi ale zauważa że babcia siedzi cichutko a dziadek się zajada.Podchodzi znowu i pyta:
-Dlaczego pani nie je?
Babci na to:
-Czekam na zęby...
Idzie zajączek przez łąkę i widzi misia jedzącego czekoladę.
-Cześć misiek..
-Cześć.
-Co robisz?
-Jem czekoladę.
-A czemu ona tak śmierdzi?
-Bo jem ją drugi raz..
Czasami wychodzi lepiej niż planujesz-pomyślał chłop gdy rzucił młotkiem w kota a trafił w teściową
Czernobylski las. Przez ostępy, głośno tupiąc, przedziera się Czerwony Kapturek - około trzech metrów wzrostu, bary szerokie na dwa metry, dwudniowy zarost na twarzy, dwa grube warkocze. Na spotkanie jej, jak to w bajce, wyszedł wilk - maleńki, wychudzony,
zabiedzony, oczy wielkie ze strachu.
Czerwony Kapturek basem:
- A ty, tego... co... pierożki chcesz mi zabrać?
Wilk, trzęsąc się ze strachu:
- Nnnnie...
Kapturek groźniej:
- A co, zgwałcić może chcesz?
Wilk, przysiadając ze strachu:
- Nnnnie... Nnnnoo ccco ttyyy...
Czerwony Kapturek, zadzierając spódnicę:
- No masz, chociaż obciągnij.
Pędzi stado plemników przez ciemny tunel ku swojemu przeznaczeniu. Wszystkie trzymają się w kupie, tylko jeden słabiutki, opadający z sił odstaje z tyłu. Widząc, że nie ma już szans w wyścigu, krzyczy do pozostałych:
- Panowie, jesteśmy w dupie!
Usłyszawszy to, wszystkie jak jeden mąż zatrzymują się i z niesmakiem zaczynają płynąć z powrotem, a ten jeden powolutku płynie dalej mamrocząc pod nosem:
- I tak się rodzą intelektualiści...
Pani w szkole pyta Jasia:
- Jasiu, jakie jest najszybsze zwierzę na świecie?
- Gepard, proszę pani.
- A najszybszy ptak?
- Ptak geparda.
Bandyta wchodzi do banku, kradnie pieniądze z kasy po czym podchodzi do jednego z klientów i pyta:
- Widziałeś co zrobiłem?
- Tak i mam zamiar zadzwonić na policję.
Złodziej przyłożył mu pistolet do głowy i go zastrzelił. Podszedł do następnego klienta z tym samym pytaniem na co ten odpowiada:
- Nic nie widziałem i nic nie słyszałem, ale moja żona widziała.
Ranek. Warszawa. Dwupokojowe mieszkanie na Ursynowie. Małżeństwo o 7-letnim stażu szykuje się do pracy.
- Kochany, pomóż...
- Sama nie możesz?
Żona wygina się, rękami wykonuje śmieszne figury, aby zapiąć biustonosz.
- No i co ty robisz?! - ruga ją mąż. - Kto tak robi? Stanik zapinasz z przodu. Później przekręcasz, wkładasz cycki i naciągasz ramiączka.
- Kochany, skąd ty to, *****, wiesz?!
- Eeee... hmmm... skąd...? Koledzy... opowiadali... w bibliotece...
Dziewczyna z chłopakiem wpadli do pubu na parę drinków. Siedzą, dobrze się bawią, i nagle ona zaczyna mówić o nowym drinku. Im więcej o nim mówi, tym bardziej się podnieca i w końcu namawia chłopaka, aby zamówił sobie takiego drinka. Chłopak się zgadza. Barman podaje drinka i umieszcza na stole następujące składniki: solniczkę, kieliszek śmietankowego likieru Baileys oraz kieliszek soku z limonki.
Chłopak patrzy na składniki z głupią miną, więc dziewczyna mu tłumaczy: Po pierwsze, sypiesz trochę soli na język, po drugie, wypijasz kieliszek Baileya i trzymasz w ustach, a następnie zapijasz wszystko sokiem z limonki. Brzmi niezbyt apetycznie, ale on pragnie pokazać, że jest prawdziwym mężczyzną: Sypie sól na język - słone, ale OK. Dalej idzie likier - gładki, aromatyczny, bardzo przyjemny... Wporzo! W końcu bierze kieliszek z limonką... W pierwszej sekundzie uderza go w podniebienie ostry smak soku z limonki, w drugiej sekundzie Baileys się zwarza, w trzeciej-słono-zwarzono-gorzki smak daje mu w przełyk. To wywołuje,oczywiście, odruch wymiotny, ale nie chcąc sprawić dziewczynie przykrości, przełyka z trudem. Kiedy udaje mu się opanować, obraca się do dziewczyny i pyta: - Jak sie ten cholerny drink nazywa ?
- "Zemsta za Loda" ......."
Pewien gość, właściciel sklepu, bardzo nie lubił Chińczyków. Pewnego dnia przyszedł do niego Chińczyk i pyta:
- Ma Pan Whiskas? Potrzebuję go dla mój kot.
- A gdzie masz tego kota? - pyta sprzedawca.
- No ja kot zostawić w domu, ja go nie brać ze sobą do sklep.
- To jak go przyniesiesz, to ja ci sprzedam ten Whiskas.
Chińczyk rad nie rad poszedł po kota do domu, a gdy wrócił otrzymał Whiskas. Dwa dni później przychodzi ponownie, ale tym razem prosi:
- Ja chcieć kupić Pedigripal dla mój pies.
Sprzedawca pyta:
- A gdzie masz tego psa? Bez niego ci nic nie sprzedam!
Chińczyk oburzony:
- Ja nie chodzić z pies na zakupy!
- Bez psa nie wracaj! - burknął sprzedawca. Tak się i stało, po przyjściu z psem, Chińczyk otrzymał swój Pedigripal. Następnego dnia Chińczyk przychodzi do sklepu z dużą papierową torbą i mówi do sprzedawcy:
- Pan tu włożyć ręka.
- A po co?
- Pan włożyć
Sprzedawca wkłada rękę do torby, a Chińczyk mówi:
- Pan pomacać! Miękkie?
- No tak...
- Ciepłe?
- No tak...
Na to Chińczyk uprzejmym głosem prosi:
- Ja chcieć kupić papier toaletowy!
;D ;D ;D ;D ;D ;D
[URL]http://7er.pl/showthread.php/9030-Damias[/URL]
To już dosyć stare, ale fajne i może nie wszyscy znają:
Pierwszego dnia szkoły, przed rozpoczęciem lekcji, nauczycielka przedstawia nowego ucznia amerykańskiej klasie:
- To jest Sakiro Suzuki z Japonii.
Lekcja się zaczyna. Nauczycielka mówi:
- Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historią. Kto mi powie, czyje to są słowa:"Dajcie mi wolność albo śmierć"
W klasie cisza jak makiem zasiał, tylko Suzuki podnosi rękę i mówi:
- Patrick Henry, 1775 w Filadelfii.
- Bardzo dobrze Suzuki.
A kto powiedział:"Państwo to ludzie, ludzie nie powinni więc ginąć" znowu wstaje Suzuki:
- Abraham Lincoln, 1863 w Waszyngtonie.
Nauczycielka spogląda na uczniów z wyrzutem i mówi:
- Wstydźcie się. Suzuki jest Japończykiem i zna amerykańską historię lepiej od was!
W klasie zapadła cisza i nagle słychać czyjś głośny szept:
- Pocałuj mnie w dupę pieprzony Japończyku
- Kto to powiedział? - krzyknęła nauczycielka, na co Suzuki podniósł rękę i bez czekania wyrecytował:
- Generał McArthur, 1942 w Guadalcanal, oraz Lee Iacocca, 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze.
W klasie zrobiło się jeszcze ciszej i tylko dało się usłyszeć cichy szept:
- Rzygać mi się chce...
- Kto to był? - wrzasnęła nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedział:
- George Bush senior do japońskiego premiera Tanaki w 1991 podczas obiadu.
Jeden z naprawdę już wkurzonych uczniów wstał i powiedział:
- Obciągnij mi druta!
Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem:
- To już koniec. Kto tym razem?
- Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odparł Suzuki bez drgnienia oka.
Na to inny uczeń wstał i krzyknął:
- Suzuki to kupa gówna!
Na co Suzuki:
- Valentino Rossi po Grand-Prix Brazylii formuły 1 w Rio de Janeiro w 2002 roku.
Klasa już całkowicie popada w histerię, nauczycielka mdleje, gdy otwierają się drzwi i wchodzi dyrektor:
- Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem.
Na co odpowiada Suzuki:
- Premier Jarosław Kaczyński do wicepremiera Andrzeja Leppera na posiedzeniu komisji budżetowej w Warszawie w 2007 roku.
Zasady gry w golfa sypialnianego.
===============================
1. Gracz musi posiadać własny sprzęt: kij i dwie piłki.
2. Gra na polu rozpoczyna sie po otrzymaniu zezwolenia od własciciela dołka.
3. W odróżnieniu od golfa trawiastego w golfie sypialnianym grajacy ma wprowadzić kij do dołka a piłki pozostają na zewnatrz.
4. Regulaminowy sprzęt ma posiadać twardy trzonek. Właściciel dołka posiada prawo sprawdzenia twardości trzonka kija przed
rozpoczeciem gry.
5. Własciciel pola ma prawo ograniczenia długości kija w celu unikniecia uszkodzenia dołka.
6. Zasada gry jest wprowadzenie kija jak najwieksza ilość razy aż do momentu, gdy własciciel pola bedzie zadowolony i tak grajacy jak i właściciel pola uznaja grę za zakończoną. Nie uzyskanie pozytywnego rezultatu może spowodować, ze grający nie uzyska w przyszłosci zezwolenia do gry na danym polu.
7. Za sprzeczne z dobrymi zasadami uważa sie rozgrywanie dolka niezwłocznie po przybyciu na pole. Doświadczeni gracze
poświecają znaczna ilość czasu na podziwianie pola. Specjalnie dużo uwagi przyciagają zwłaszcza wspaniale ukształtowane
wzgórza.
8. Ostrzega sie grajacych przed opowiadaniem włascicielowi pola, na ktorym aktualnie ma być gra o innych polach, na ktorych
grajacy grał lub gra regularnie. Wyprowadzony z równowagi własciciel pola może uszkodzić sprzęt gracza.
9. Na wszelki wypadek gracz powinien byc zaopatrzony w odpowiednia odzież gumową.
10. Gracz winien zawsze dokladnie sprawdzać czy jego czas gry jest właściwie ustalony, zwłaszcza gdy gra ma sie odbyć na polu po raz pierwszy. Znane sa przypadki zdenerwowania graczy, którzy stwierdzili, ze inny gracz gra na polu uznanym przez nich za ich własne.
11. Każdy gracz powinien wiedzieć, że pole nie zawsze jest dostepne do gry. Niektorzy gracze czuja sie niezadowoleni jeżeli
stwierdzą, że pole czasowo nie nadaje sie do gry. Zaawansowani gracze stosują w tym przypadku grę alternatywna.
12. Gracz winien otrzymać jednoznaczne zezwolenie własciciela pola do gry na tylnym dziewiatym dołku.
13. Regulamin zaleca powolną grę, grajacy musi jednak być przygotowany do szybszego tempa gry, przynajmniej okresowo, jeżeli takie będzie życzenie własciciela pola.
14. Zagranie gry kilka razy w czasie tego samego meczu jest porównywalne z "Hole In One" w golfie trawiastym i uchodzi za majstersztyk.
PROMOCYJNA lekcja języka angielskiego (dla początkujących) dla wyjeżdżających do Bronxu.
Jak się chce zamówić coca-colę trzeba powiedzieć GIMI E KUK
Jak się chce zamówić kawę i ciastko to się mówi KOFI EN DUNAT
Jak się przytrzaśnie palec w drzwiach należy powiedzieć FOK
Jak się w sklepie zobaczy coś bardzo drogiego należy powiedzieć FOK
Jak się jest ofiara napadu w Bronxie (albo i gdzie indziej) należy powiedzieć FOK
Jak się mija wspaniałą dziewczynę na ulicy, to się mówi UATA FOK
Jak się chce z nią przespać, należy jej powiedzieć AJ UANA FOK UIZ JU albo HAJ KEN AJ FOKJU
Jeśli ktoś na ciebie krzyczy używając słowa FOK należy odpowiedzieć FOK JU TU
Jak się zgubi portfel z dokumentami, należy powiedzieć policjantowi AJ LOST MAJ FOKIN PEJPERS
Jak się szuka taksówki należy zapytać HAU TU GET A FOKIN KAB
Jak coś nie działa, należy powiedzieć FOK ZAT SZIT
Jak ktoś cię denerwuje należy zapytać ARJU FOKIN MI?
A jak to nie działa to UAT DA FOK JU UONT?
Kiedy staruszka prosi nas o przeprowadzenie na druga stronę jezdni odpowiadamy jej tak: (w nawiasach kwadratowych tłumaczenie na polski) AR JU FOKIN STJUPI BICZ ? [ależ oczywiście]
GIMI E KILO FOKIN EJPLS, MODOFOKA [poproszę kilogram tych pięknych jabłek, panie sprzedawco]
Gdy kierowca autobusu chce od nas bilet AR JU FOKIN KREJZI ESHOL? [tak, zaraz go pokażę]
Gdy stoimy w korku i inni kierowcy na nas trąbią: UAN MOR UORD END IJL GET JOR FOKIN ES AUT FROM DA KA END FOK UP HIR JU NESTI MODOFOKIN BICZ [niech pani się nie denerwuje bo to i tak niczego nie przyspieszy]
W sklepie , gdy reklamuje wadliwy towar: SZIT MEN, JU EW SOLD MI A SOME FOKIN SZIT, JU DEMBES FOKIN MODOFOKO SZITTY DIK. [sprzedał mi pan przeterminowane konserwy]
Gdy skaleczymy się w palec, np. nożem OULI SZIT, FOK FOK FOK FOK! FOOOK! [a niech to ! do licha !]
Gdy bezdomny czarnoskóry żebrak prosi nas o pieniądze: GET DA FOK AUT OF HIR BIFOR ILJ FOKIN KICK JO MODOFOKIN SZIT ES JU FOKIN NIGER [pozwól, ze spojrzę czy mam jakieś drobniaki w kieszeni]
per aspera ad astra