Jak kupiłem auto, w październiku w mieście paliła 14,5. im zimniej tym pomalutku zużycie się powiększało. Były duże mrozy, rozumiem. Ale mrozy minęły jest w sumie ciepło, a spalanie nie spada. teraz jest 15,9. Jakie mogą być tego przyczyny? Czasem na zimnym silniku przez chwilkę falują obroty, wcześniej tego nie było. To chyba wina przewodów prawda?