Koledzy mam pewien dziwny problem z moją e38. Pewnego dnia rano po weekendzie nie mogłem go odpalić. Pomyślałem OK - nowy aku, ale później jak się okazało jeździłem parę dni (codziennie mniej więcej ok 20 km w jedną stronę) i odpalał. Nawet jak było ok -10 rano - bez problemu. Radość nie trwała długo - po paru dniach wieczorem zaczęło sypać i samochód spędził noc "pod pierzyną". Rano - znowu nie da rady odpalić - tylko szelki. Sytuacja jest o tyle dziwna, że parę dni odpalał jak było średnio -7 rano, a jak padało zrobiło się +2 i już nie chciał. Mało tego: znowu na drugi dzień przestało padać zrobiło się chłodniej - odpalał. Za parę dni znowu spadł śnieg i jak go przysypało - znowu nie odpalił. Nie wiecie z czym to się może wiązać? Może jakaś wilgoć czy coś...

Rozwiązanie podstawowe najprostsze - nowy aku. Nawiasem mówiąc to już w sumie jego 4-ty sezon. Nurtuje mnie jednak czemu po przysypaniu nie odpala, a jak nie pada to na drugi dzień nie ma problemu (nawet przy znacznie niższej temp).