Witam,
Od kilku miesięcy mam założoną w Łodzi sekwencję na następujących gratach: KME Diego, wtryskiwacze Hana (nie wiem dokładnie jakie), jeden reduktor KME Gold, zbiornik w kole nieco powyżej 60 litrów (nie pamiętam dokładnie, ale przy tankowaniu do pełna wchodzi 56l gazu w pusty zbiornik).
Po założeniu, auto paliło 23-24 litry gazu na 100 km - żadna rewelacja. Po regulacji, którą przeprowadzili pracownicy warsztatu (nawet bez jazdy próbnej, zmniejszyli jakieś tam ciśnienie czy coś), spalanie spadło w okolice 20 litrów na 100 km. Ale od tego czasu zaczął się pojawiać błąd sterowania silnikiem (żółta kontrolka po lewej stronie zegarów, wyglądająca trochę jak skrzynia biegów). Raz wyświetlona nie znikała do momentu skasowania błędu komputerem diagnostycznym. Ponadto, przy kilkukrotnym dynamicznym przyśpieszaniu, w górnej granicy obrotów sterownik przełączał na benzynę. Diagnoza była jedna - zła regulacja gazu. Byłem na niej ostatnio, tym razem Panowie się przejechali, jeździli jakieś pół godziny - po tej regulacji auto znów chodzi na gazie jak należy, ale po raz kolejny wraca problem spalania - 24 litry gazu na 100 km, czyli prawie 65 zł. Dodam, że jeżdżę 60% poza Łodzią, 40% w Łodzi, wiadomo, że od czasu do czasu używam kickdown'a, ale sporadycznie. Spalanie średnie na komputerze z ostatnich kilkuset kilometrów przejechanych w taki sposób (również z kilkukrotnym rozgrzewaniem auta od zera, bo dziennie przejeżdżam jakieś 100 km), to 14,8-15,6 litra. Pytam się zatem, skąd spalanie gazu wyższe o jakieś 50%? Gdzie te zapewnienia, że auto będzie paliło około 10% gazu więcej niż benzyny? Przy takim spalaniu oszczędzam 1/4 kosztów, przy czym auto muszę tankować po przejechaniu mniej więcej 200-220km - taka oszczędność nie jest warta zasięgu współczesnego samochodu elektrycznego..
Macie może jakieś pomysły? Co może być w tej instalacji nie tak?
Pozdrawiam.