Moim zdaniem to błąd elektroniki.
Raz w życiu zdarzyło mi się, że na wciśniętym hamulcu i wrzuconym wstecznym auto dostało obrotów i niekontrolowanie dało napęd na tylną oś. Masakra. Dobrze, że była wolna 10-cio metrowa przestrzeń za mną i tych kilka ułamków sekundy na zastanowienie się co robić. Wyłączyłem silnik (przekręcając kluczyk w stacyjce). Zimny pot mnie oblał. Zatrzymałem się 2 m przed ulicą. Sytuacja miała miejsce w zimę ( jakieś -15 st. C) i po tym jak pomogłem odpalić z kabli inne auto. Doszedłem do wniosku, że musiał się przedostać do tzw. kompa jakiś bardzo fałszywy sygnał elektryczny i całe elektroniczne sterowanie silnikiem zwariowało.
Od tego czasu zawsze jak komuś udostępniam mój prąd, zanim udam się w dalszą drogę gaszę na chwilę silnik i po chwili odpalam go ponownie. Zdarzyło się to tylko raz i mam nadzieję, że więcej już się nie zdarzy.