Nie naprawiłem i sprzedałem, a w nerwach może coś pokręciłem i potrafię przyznać się do błędu w przeciwieństwie do innych. Zdiagnozowałem usterkę, to będzie lepsze określenie. Kupujący też rozeznał się z awarią i stwierdził, że to odma i kupił to auto świadomy tego co trzeba w nim zrobić. Nie mam sobie nic do zarzucenia i nie mam ochoty na kłótnie.