Witam, poniżej przedstawię moją krótką historię z dzisiaj na autostradzie A4 jak jechałem koło godziny 12:00 z tatą odcinkiem z Krakowa do Wrocławia. Można to traktować jako ciekawostkę ale także jako przestrogę dla siebie i swoich znajomych.

Uważajcie na cyganów na A4. Dzisiaj jechałem do Wrocławia, 90km przed miastem doczepił się na trasie do nas jakiś bordowy MB W210. Ja na lewym pasie, on na prawym. Potem jechał na za nami i mrugał długimi. Pierwsza myśl - policja. No ale po wozie widać, że nie.Prędkość też miałem ok. Blachy też jakieś niemieckie. Następnie zjechał na prawy i zrównał sie z nami. Coś macha rękami, na początku myślałem, że to nie do mnie albo że może świateł nie mam lub coś się z wozem stało, no ale byłem pewien że wszystko jest ok. Ten dalej macha. Ja go mijam i na prawy, myślałem ze pomknie do przodu, skąd! Zjechał na ten awaryjny pas i ewidentnie chce żebyśmy się zatrzymali. Ja ani myślę. Od tego momentu wiedzieliśmy już z kim mamy do czynienia. Ojciec zobaczył że w wozie morde cygana . Ja w tym samym momencie na lewy pas i gaz w podłogę. Wszystko miało miejsce może przy 120-130km/h. Dobrze, że pod maską 4.0 V8 ('07 E65 FL) więc od razu jak depnąłem to na liczniku 220km/h, nie miał szans tym swoim trupem i zgubiliśmy dziada. Zaraz zadzwoniliśmy na 112. Powiedzieli, ze niestety mają wiele takich zgłoszeń, i absolutnie nie zatrzymywać się ani nic. Jak ktoś naiwny i sie zatrzyma to nie wiadomo co taki rumun wyjmie z kieszeni i co mu odbije. Pewnie samochód sobie upatrzył. Zapewne mieliśmy sporego pecha, że trafiliśmy na takiego cygana, ale lepiej uważać. Gaz do dechy i zgubić bandyte.