dźwięk na środku powinien być słyszany jak grają równo obydwa głośniki przednie. W przeciwnym przypadku, np. gdy gra tylko lewy, dźwięk powinien być słyszany z lewej.
W dobrych systemach audio stosuje się jeszcze procesory DSP, które modyfikują oryginalny dźwięk, dodając poszczególne efekty, pogłosy, odbicia itp. Gdyby Odpowiednio wysterować kazdy z głośników w aucie (przednie, tylne), miałbyś wrażenie, że dźwięki są słyszane z przodu, z tyłu, z kilometra, z metra... pełna dowolność. Wszystko jest kwestią 'oszukania' naszego umysłu. Nazywa się to percepcją. Dźwięk z obydwu głośników o takiej samej amplitudzie docierający do uszu z przesunięciem fazowym lub przesunięciem fazowym i opóźnieniem dochodzącym do 100ms nasz umysł odbiera jak dochodzący z boku. Gdyby teraz wysterować jeszcze więcej głośników, każdemu z nich nadać odpowiednią fazę, opóźnienie i pogłos, utworzyłaby się odpowiednia głębia, przesunięcie sceny poza auto.
Ale takie systemy to już wyższa półka. Wypadałoby taki system porządnie zestroić (zwymiarować), by DSP miało informację o rozmieszczeniu głośników i pozycji słuchacza. To jest kawał wiedzy, żeby to porządnie zrobić.
Poprawnie skonfigurowany system stereo, bo o takim zazwyczaj mowa, i taki też najlepiej nadaje się do odtwarzania muzyki stereo, powinien umożliwiać identyfikację kierunku dochodzenia dźwięku i brzemieć neutralnie (o ile to możliwe w blaszanej puszcze). Jeśli zaś nagranie stereo jest tak spreparowane, że nagrany sygnał zawiera informacje dla obu kanałów z uwzględnieniem odbić, przesunięć fazy i innych efektów (np. nagrywane tzw. "sztuczną głową" gdzie w miejscu uszu są dwa mikrofony) i będzie tak odtwarzane, nasz mózg mimo posiadania tylko dwojga uszu będzie w stanie zlokalizować źródło dźwięku z tyłu, z boku i z góry.
A wynika to z pewnych doświadczeń akustycznych: np. słysząc lecącego ptaka, lub samolot wysoko na niebie.. nasze uszy nie są w stanie określić czy dźwięk dochodzi z góry czy z dołu, ale mózg korzystając z bazy wiedzy, którą nabierając doświadczeń akustycznych, automatycznie podpowiada nam, że źródło dźwięku jest u góry. By to potwierdzić, wystarczy przyjrzeć się małemu psu: piesek nie wie jeszcze, że inny pies szczekający na niego z 4 piętra na balkonie, jest właśnie tam. Pies rozgląda się dookoła siebie. Ale po kilku takich różnych spotkaniach, gdy np. inny pies jest nie na 4 piętrze a na 1. pies nauczy się, że to z góry szczeka ten konkretny pies. Słysząc innego konkrenego psa (bo kazdy jest charakterystyczny dla siebie, jak głosy ludzkie), pies nauczył się, że ten jest na pierwszym, a ten na czwartym piętrze. I mimo, że już nie zadziera za którymś razem głowy, to i tak słyszy i wie skąd ten dźwięk. Natomiast, jeśli usłyszy ten sam szczek psa, ale w innych okolicznościach (np. z innego kierunku niż zazwyczaj) to automatycznie rozgląda się, poszukując tego psa.
I ludzie różnie odbierają dźwięki tej samej muzyki (zakładając zawsze idealny liniowy sprzęt), jak jadą tramwajem, jak jadą autem, czy jak idą ciemną alejką w lesie. Nawet idąc ze słuchawkami po schodach na klatce schodowej, na której zawsze występuje pogłos i echo z racji jej konstrukcji, nasz umysł spodziewa się, że to echo usłyszy w muzyce (muzykę z pogłosami), ale oczywiście tak się nie dzieje fizycznie z racji takiej, że słuchawki grają nam do uszu a nie na klatce schodowej. Ale mimo tego, nasz umysł nie jest ewolucyjnie przystosowany do takiej abstrakcji jak słuchawki douszne i sam dorabia brakujące pogłosy i zakłócenia...
Weźmy inny przypadek: odtwarzanie niskich częstotliwości. Nie wiem czy eksperymentowałeś już z urządzeniami, które jeszcze nie są dostępne w PL, a które nazywają się "tactile transducer" lub głośniki subsoniczne, które np. montuje się pod fotelem kierowcy albo pod kanapą w domu. Mimo, że fizycznie nie wydają żadnych słyszalnych dźwięków, a jedynie bardzi niskie wibracje, nasz organizm czując te wibracje, sam domalowuje sobie brakujące basy.
Ktoś zrobił też kiedyś taki system, który oszczędza sąsiadom nerwów: otóż częstotliwości poniżej pewnej ustalonej (np. poniżej 30Hz) są podwajane i nadawane przez subwoofer. A nasz umysł i tak sobie je odczytuje jakby były nadal 30Hz mimo, że są 60Hz. A sąsiad nie narzeka na przeskakujące meble u niego. Nasz umysł to wielka zagadka i zjawiska percepcji to temat na niejedną pracę doktorską.