Wszystko zaczeło się od podróży do otwocka, w czasie jazdy miało miejsce dziwne szarpanie na LPG tak jakby tracił iskre , na benzyce jakoś szło.
Kilka dni puzniej spot w łodzi ale zauważyłęm że pod koniec podróży gdy auto już jest mocno nagrzane te same objawy występują też na benzynie, w łodzi na gazie wgl już nie dało sie jezdzic na benie jako tako.
Powrót do domu i zonk zgasła na skrzyżowaniu całe szczęście już w moim mieście krece i krece i niepali. Stoczyłem ją na chodnik odstałą może z 10 min i za którymś razem zapaliła.
Wczoraj jak zgasiłem to już nie odpaliłem postał z godzine dolałęm benzyny i za którymś razem załapała popędziłęm do domu ale zgał pod bramą i kaplica już nie wspomne że po drodze występował dość częsty brak iskry.
Dziś rano po całęj nocy postoju zapalił bez problemu od drugiego strzała, wjechałęm do garażu wykręciłem kopułke i wyczyściłem zmontowałem zapaliłea z oporema ale jadnak. Jazda próbna może 1km, ale do domu na pieszo :( zaknołem ją w garażu i pisze do was co to może być bo już sam nie wiem w poniedziałek jade po nowe świeczki jeśli to nie pomoże to pogryze ją chyba.
Ktoś ma jakiś pomysł co ją boli?