witajcie,
mam oto taki ciekawy przypadek. E38, 740i, M62B44 1996. Klima w moim aucie była do serwisu. To jest, zrobili czyszczenie układu, odzyskiwanie czynnika, smarowanie, sprawdzanie szczelności i ponowne napełnianie czynnikiem. Czynnika wbili mi 1210g. Jak włączałem klimę, wszystko było ok. Ładnie chłodziła, jak kręciłem gałką od klimy (panel ręczny) do 28 stopni, grzało. Również bez włączonej klimy, pomiędzy środkowymi kratkami (nad radiem) jak z niebieskich kropek zmieniałem na czerwone, to grzało jak szalone.
I nagle po kilku dniach wszystko siadło. To znaczy, nie grzeje czy to na klimie, czy to na gałce przy kratkach. Klima załączy się i pracuje (chłodzi), ale jak się wyłączy sama z siebie (to znaczy włącznik się świeci na zielono, ale nie chłodzi - leci zwykłe powietrze takie jak akurat jest z zewnątrz). Po wyłączeniu silnika na np. 15 minut i ponownym włączeniu, klima działa. I może pracować tak następną godzinę lub dwie. Ale grzanie niestety nie działa nadal.
Sprawdzałem skrzynkę bezpieczników z przodu i w bagażniku. Wszystkie są sprawne, zresztą, żaden nie jest od ogrzewania czy klimy. Gdyby mi tylko klima umierała, to pomyślałbym, że uciekł czynnik, ale nie działa mi grzanie... Z drugiej strony, jak się załączy, to śmiga. I to jest dziwne. Ostatnio wyłączyła mi się po kwadransie od uruchomienia samochodu (silnik był nagrzany od wcześniejszych wyjazdów), po przejechaniu krótkiego odcinka podczas pięciominutowego postoju na przejeździe kolejowym na jałowych obrotach. Potem w ciągu kilku minut próbowałem odczekać gasząc silnik, czy może zaskoczy, ale nie udało się (a było to przed 700 km trasą). I tak już zostało do samego końca (to było wczoraj). Dzisiaj klima pracuje wzorowo, choć przejeżdżałem tylko dwa 2km odcinki..
O co biega? Gdzie szukać przyczyny?