Tak jak piszecie: na zimnym silniku odpalić i od razu powolutku jechać, nie grzać silnika na postoju, nie gazować, dopóki silnik nie osiągnie temperatury- a nawet troche dłużej, bo pokazywana temperatura to temperatura cieczy, a olej w silniku nagrzewa sie troche później.Zamieszczone przez Aldik
Przy gaszeniu- dotyczy to szczególnie przystanków bezpośrenio po jeździe "pełną bombą" (np. po zjeździe z autostrady na parking)- trzeba bezwzględnie odczekać chwile, żeby ostudzić turbine. Turbina łożyskowana jest na tzw. hydrodynamicznym łożysku ślizgowym- jej wałek obraca sie na filmie olejowym, nie mając praktycznie kontaktu z panewkami. Sprawność takiego układu jest prawie idealna, tzn. od łożyska nie pochodzą żadne opory.
Przy nagłym wyłączeniu silnika i gorącej turbinie, spada też ciśnienie oleju, potrzebnego do smarowania łożyska turbiny. Efekt jest taki, że olej sie pali i spada trwałość łożyskowania. Z tego powodu niektóre turbosprężarki mają podłączenie do układu wodnego, żeby zapewnić lepsze chłodzenie. Na niewiele sie to zda, jeśli turbine kręcącą sie 300.000obr/min i rozgrzaną do 1400stC nagle wyłączymy.
Poza tym, w czasie normalnej eksploatacji raczej nie można zrobić nic złego (jeśli sie ktoś nie uprze :P )
bra noc