Cytat Zamieszczone przez Aldik
Cytat Zamieszczone przez Rymar
Witam. Jeżdze na co dzień firmową Oktawką TDI :( . Więc u mnie wygląda to tak. Rano wiadomo staram się jakoś mocno nie dociskać gazu żeby silnik nabrał odpowiedniej temperatury. Po długiej i szybkiej jeździe zawsze czekam ok. minuty(na wolnych obrotach) zamin zgasze silnik. Wydaje mi się że to przedłuży żywotność turbiny. ;)
Ok ale zakladając że jade spokojnie ostatnie kilka set metrów - poniżej chyba 1750obr turbo u mnie nie chodzi - trwa to pewnie z minute zanim dojade to muszę czekać. Myśle że jakbym dawał po gazie to wiadomo ze muszę odczekać, ale czy po spokojnej jeździe też?
Tak jak piszecie: na zimnym silniku odpalić i od razu powolutku jechać, nie grzać silnika na postoju, nie gazować, dopóki silnik nie osiągnie temperatury- a nawet troche dłużej, bo pokazywana temperatura to temperatura cieczy, a olej w silniku nagrzewa sie troche później.
Przy gaszeniu- dotyczy to szczególnie przystanków bezpośrenio po jeździe "pełną bombą" (np. po zjeździe z autostrady na parking)- trzeba bezwzględnie odczekać chwile, żeby ostudzić turbine. Turbina łożyskowana jest na tzw. hydrodynamicznym łożysku ślizgowym- jej wałek obraca sie na filmie olejowym, nie mając praktycznie kontaktu z panewkami. Sprawność takiego układu jest prawie idealna, tzn. od łożyska nie pochodzą żadne opory.
Przy nagłym wyłączeniu silnika i gorącej turbinie, spada też ciśnienie oleju, potrzebnego do smarowania łożyska turbiny. Efekt jest taki, że olej sie pali i spada trwałość łożyskowania. Z tego powodu niektóre turbosprężarki mają podłączenie do układu wodnego, żeby zapewnić lepsze chłodzenie. Na niewiele sie to zda, jeśli turbine kręcącą sie 300.000obr/min i rozgrzaną do 1400stC nagle wyłączymy.
Poza tym, w czasie normalnej eksploatacji raczej nie można zrobić nic złego (jeśli sie ktoś nie uprze :P )

bra noc