O rabacie pomyślę oczywiście a wyszło szydło z worka. Okazało się, że nie jest to sama przekładnia po której ewidentnie wylatywał się litrami olej a przewód aluminiowo gumowy, którego oczywiście nie widać ani gołym okiem ani nie ma go na rysunkach technicznych! Do przekładni wchodzą od czoła 4 przewody, każdy z nich waha się w cenach od 40-120zł a felerny (ukryty), który strzelił oczywiście dostępny tylko jako całość a nie składany z elementów cena 650zł!! Jest to normalne? Kpiny robią z nowymi autami, rozumiem, że auta psują się po x latach i po kilkuset tys km a nie przy śmiesznych przebiegach zaraz po gwarancji! Kolega jeździ od nowości Fordem Izotermą, po 150tys bez najmniejszego ostrzeżenia, znikąd padła mu skrzynia biegów... chore to jest.




Odpowiedz z cytatem