podłącze się panowie do temat, poniewaz jakis czas temu pisalem o dziwacznej pracy mojego auta od razu po odpaleniu i radą byla wymiana przeplywki.nie wymieniłem jej, ale zdemontowałem, wzialem do pracy, wyczysciłem, idealnie wyprostowalem tą górną przykrywke, klapka chodzi elegancko, TIG-iem zaspawalem dziury które porobił poprzedni wlasciciel, by polaczyc przykrywke z dolna czescia przeplywki i zakleiłem ją na jakąś niby cudowną masę łączącą, technologia kosmiczna z tego co mówił mi kierownik, ktory dał mi tę masę.wszytsko jest ok, jest szczelna, automatycznie podeszły mi obroty na gazie, bo nie lapie juz lewego powietrza, odpala nawet na mrozie za 1 razem, (czego nie robiła wczesniej, na benz palila wczesniej tak za 2 razem jak byla w garazu, a na mrozie to i nawet za 10 wkoncu zatrzymala obroty)ale problem jest taki, ze odpalam, na benz,od razu zaskakuje, obroty lecą do 1,8 - 2 tys tak trzyma z 5,6 sekund, potem spadają do 700 i latają sobie od tego 700 do 1100, czasem spadna do 600, samochod sie cały telepie , ale nie zgasnie.jednak gdy chce tak jechac, to wszytsko jest ok, jedzie do czasu az nie dojezdzam do swiatel.tylko stane w miejscu a obroty juz 500 , 400 i wkoncu padnie :( na gazie wszytsko jest ok...
silnik m30b30 na gazie 2 gen, automat..
macie jakies pomysły co to moze byc za ustrojstwo. dodam jeszcze , ze jak byla przeplywka zrobiona "po staremu" czyli tak jak zalepil ją poprzedni wlasciciel flet , zwyklym bezbarwnym sylikonem to auto wogole nie bylo w stanie jechac na benz, tylko odpalała, a jak na benz wstawilem jej na postoju nawet do 5tys obr to od razu zgasła i nie przytrzymała obrotów, teraz to sie unormowało...