Jak w temacie. Wczoraj przyjechałem z trasy. Postawiłem autko na podwórku. Stało godzinkę. Później skoczyłem jeszcze do Qby. Cofałem na parkingu i było jeszcze wszystko ok. Przyjechałem do domu i zostawiłem auto na noc. Dzisiaj jak wychodziłem do pracy odpaliłem furę, wrzucam "R" i co? I nic. Bumcia nawet nie drgnie... (What da fuck!?). Zgasiłem i odpaliłem ponownie. Tym razem leniwie ruszyła w tył. Ale bez rewelacji..., jakby sprzęgło było przypalone i się slizgało. Dodam, że do przodu jeździ tak jeździło, wszystko super. Może to być spowodowane, niskim stanem oleju? Może jest w kiepskim stanie? Dzwoniłem do serwisu skrzyń automatycznych gdzie powiedzieli, że może to być pęknięty "koszyk" biegu wstecznego. Zna się ktoś?