Co robią panie w Urzędzie Skarbowym???
Siedzą na PIT-ach i grzebią a VA(T)-cie
Co robią panie w Urzędzie Skarbowym???
Siedzą na PIT-ach i grzebią a VA(T)-cie
Kupował facet od rolnika chałupę nad jeziorem. I pyta go:
- Panie, a jak tutaj z komarami?
- Noooo... czasem są, ale my znaleźliśmy sposób!
- Tak? Jaki?
- Nooo.... sadzamy teściową na ławeczce przed chałupą i smarujemy jej twarz miodem. I te komary lecą do niej i jest spokój!
- Ale ona się przecież zadrapie na śmierć!
- Nieeeee... jest sparaliżowana...
P.P.K.K
Jakie jest 70 rzeczy które powinna umieć kobieta?
69 i gotować ;)
A co z praniem i sprzątaniem ? ;DZamieszczone przez Sensei
Moje EX - E38 730i '95, E38 735iA '98
W windzie jedzie ogromny Murzyn. Dosiada się do niego mizerny, chuderlawy biały człowieczek. Po paru sekundach Murzyn odzywa się:
- Mam 2 metry wzrostu. Ważę 100 kilogramów. Mój penis ma 50 centymetrów długości, moje lewe jądro waży 1 kilogram, moje prawe jądro waży 1 kilogram. Nazywam się Turner Brown.
Nagle a niespodziewanie mały biały człowieczek padł zemdlony. Murzyn szybko go ocucił, a ten poprosił go:
- Możesz powtórzyć?
- Oczywiście. Mam 2 metry wzrostu. Ważę 100 kilogramów. Mój penis ma 50 centymetrów długości, moje lewe jądro waży 1 kilogram, moje prawe jądro waży 1 kilogram. Nazywam się Turner Brown.
- Aaa, to mi ulżyło. Zrozumiałem 'turn around'.
------------------------------------------------------ Kowalska poszła do lekarza a ten postawił diagnozę - nowotwór. Wróciła do domu i opowiada mężowi, że ma nowotwór. Podsłuchała ich przygłuchawa sąsiadka i poszła do doktora:
- Panie doktorze, ja też chcę nowy otwór.
Lekarz popukał się w czoło.
A ona na to:
- Nie, nie tu, bo mi stary jajami oczy powybija.
____________________
Gość hotelowy schodzi do recepcji i mówi:
- Zasłałem łóżko.
- W porządku - odpowiada recepcjonistka.
A gość:
- Nie bałdzo.
____________________
Jedzie dziadek trabantem i nagle mu zgasł. Po paru dosłownie sekundach zatrzymuje się najnowszy model Ferrari. Kolo od Ferrari wyłazi z wozu i pyta, czy podholować. Dziadek oczywiście się zgadza.
- I pamiętaj dziadku, jeśli coś będzie nie tak, to zamigaj lewym migaczem - dziadek na to, że dobra. Pierwsze skrzyżowanie - czerwone światło. Po chwili podjeżdża najnowsze Porshe. Kolo od Ferrari został wyzwany do wyścigu a, że jego duma jest wielka, to nie mógł odmówić. Ruszyli. Po ok 5 kilometrach za rogiem stało dwóch policjantów i to co usłyszeli to tylko ziuuuuum, ziuuuum, ziuuum... Odzywa się pierwszy policjant:
- Ty, widziałeś tego Ferrari? Z 290 km/h jechał!
- A tego Porshe? Z trzy stówki miał!
- A tego trabanta? Migał, że będzie ich wyprzedzać...
Był sobie pewien facet, poniewierany przez wszystkich - żona mu wszystko kazała robić w domu, sprzątać, gotować itp. Dzieci go miały za byle co, szef pomijał w premiach i delegacjach, koledzy go unikali. Kiedyś tak szedł biedaczysko ulicą wieczorem z pracy i zobaczył małą żabkę, tak z bezsilnej złości chciał ja kopnąć. Ale w ostatniej chwili zostawił tę żabkę - czemu ma mieć tak jak ja - pomyślał. Na to żabka:
- Dziękuję Ci dobry człowieku.
- Nie ma sprawy żabko - facet się trochę zdziwił.
- Za to że mnie nie uszkodziłeś zmienię twoje życie, bo widzę smutek w twoich oczach.
- A co ty tam żabko możesz zmienić.
- Idź do domu a zobaczysz.
No i facet poszedł. Wchodzi do domu, a tam żona czeka z kolacyjką, z piwkiem, gazetka sportowa. Dzieci mu nadskakują z ocenami ze szkoły, chwalą się osiągnięciami, przytulają się do tatusia. No super po prostu. Następnego dnia idzie facet do pracy, a tu kierownik go wzywa na dywanik, wręcza mu zalegle premie, awanse, delegacje zagraniczne, wychodzi od kierownika, a tu koledzy go wołają na piwko, na dziwki. Wniebowzięty facet wraca do domu ta samą drogą, widzi żabka siedzi, mówi do niej:
- Żabko, co mogę zrobić dla ciebie w zamian za zmianę mojego życia.
- No jest taka jedna rzecz, chciałabym się z tobą kochać.
- No spoko tylko ty jesteś taka mała, mogę cię uszkodzić.
- Ale wiesz, ja potrafię czarować, więc mogę się zmienić w kobietę.
- No spoko, jak tak to zmień się i będziemy się kochać.
- Ale zużyłam moją moc na zaklęcia dla ciebie, teraz mogę się zmienić tylko w 12-letnia dziewczynkę.
- No dobra, zmieniaj się.
Żabka się zmieniła, zrobili swoje, facet się ubiera....
. I TAK TO BYŁO, PROSZĘ WYSOKIEGO SĄDU, A NIE JAK MÓWI TA GÓWNIARA!
-----------------------------------------------------------------
W klasie pierwszej, prowadzonej przez bardzo seksowną i młodziutką nauczycielkę, w ostatniej ławce, tuż za Jasiem, zasiadł jaśnie pan dyrektor szkoły. Postanowił przeprowadzić wizytację na lekcji "najświeższej" w szkole nauczycielki. Pani, bardzo przejęta, odwróciła do klasy swe apetyczne, opięte krótką spódniczką pośladki, pisząc na tablicy:
- "Ala ma kota." Nawrót i pytanie do klasy: - co ja napisałam?
Martwota i przerażenie... Jedynie Jaś wyrywa się jak szalony.
No...., no..., Jasiu? Pani, z ogromnym wahaniem, dobrze już znając wyskoki tego łobuziaka, wezwała go do odpowiedzi. "ALE MA DUPĘ!"
- Pała! Wybuchła pani, czerwona na twarzy z oburzenia.
Jasio też wściekły, siadając zwrócił się do tyłu, do dyrektora:
- Jak nie umiesz czytać, to nie podpowiadaj.
--------------------------------------------------------------
Andrzej Lepper i jego kierowca jeździli przez wiele dni po Polsce. Pewnej nocy przed limuzynę wyskoczyła im świnia. Nie przeżyła tego spotkania. Lepper widząc co się stało, kazał kierowcy iść wytłumaczyć wszystko właścicielowi i powiedzieć, że wszelkie straty zostaną zrekompensowane.
Kierowca wrócił dopiero po godzinie z cygarem w zębach, butelką wina w ręce i w poszarpanym ubraniu.
- Mój Boże, co ci się stało? - pyta Lepper.
- No cóż, rolnik dał mi wino, jego żona obiad, a ich 19 letnia córka chwile szalonej, niezapomnianej rozkoszy.
- Coś ty im powiedział?
- Że jestem kierowcą Andrzeja Leppera i właśnie zabiłem świnię.
----------------------------------------------------------------
Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację.
Podszedł do gościa z rybami i mówi:
- Oj, jaka piękna, duża ryba!
Sprzedawca na to:
- Pięknego skurwiela złapałem, co?
Ksiądz się obruszył:
- Panie, ja wszystko rozumiem - piękna duża ryba, ale żeby zaraz przy księdzu takie epitety wstyd!
Sprzedawca wyjaśnia:
- Ale proszę księdza - skurwiel to jest nazwa tej ryby, tak samo jak płotka, okoń czy pstrąg.
- Aaa no to w porządku. Poproszę tego skurwiela. Przygotuję go na kolację z biskupem.
Przychodzi ksiądz na parafię pokazuje rybę siostrze zakonnej.
Zakonnica:
- O jaka piękna duża ryba.
A ksiądz na to:
- Ładnego skurwiela kupiłem, co?
Zakonnica:
- Ale co ksiądz - takie słownictwo?
A ksiądz wyjaśnia, że to ta ryba się nazywa skurwiel - tak jak inne, płoć czy szczupak.
- Aaaa. to rozumiem.
Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała skurwiela na kolację z biskupem.
Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu wchodzi kucharka.
- O jaka piękna duża ryba - mówi kucharka.
Siostra na to:
- Piękny skurwiel, prawda?
- Ależ co siostra? Nie poznaję! - obrusza się kucharka.
A siostra, że ta ryba się nazywa skurwiel - tak jak inne się nazywają, karp czy lin.
Siostra kazała przygotować skurwiela na kolację z biskupem. Wieczorem przyjeżdża biskup, siada przy stole z księdzem i zakonnicą. Kucharka wnosi główne danie - rybę.
Ksiądz biskup:
- Jaka piękna, duża ryba!
Na to proboszcz:
To ja tego skurwiela znalazłem i kupiłem.
Odzywa się zakonnica:
- A ja tego skurwiela skrobałam.
Na to włącza się kucharka:
- A ja tego skurwiela usmażyłam i przyrządziłam.
Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi:
- *****, widzę, że tu sami swoi!
------------------------------------
Inspekcja Sanepidu kontroluje wytwórnię wielkanocnych pasztetów. Inspektor pyta jednego z pracowników:
- Czy te wasze zajęcze pasztety rzeczywiście są robione z zajęcy?
- O tak!
- I tylko z zajęcy?
- No, szczerze mówiąc, to dodajemy trochę koniny...
- Trochę, to znaczy ile?
- Pół na pół: jeden zając, jeden koń...
Familiada style: ;)
W pewnej wiosce mieszkał sobie gospodarz, który miał kurnik. Co noc do tego kurnika przychodził sprytny lisek i pożerał jedną kurę, albo koguta - zależy na co mial chrapkę. I tak to trwało miesiącami, aż pewnego dnia gospodarz schwytał liska i zapytał:
-Czy to ty wyjadasz stopniowo mój drób?
Na co sprytny lisek odpowiedział:
-Nie!
A tak naprawdę, to był on.
Leże :razz: :shock: 8/Zamieszczone przez tristeza
:) ;( :D
_____________________________________
Przyjeżdża sobie ziomek do Zakopanego no i pierwsze co robi to idzie do baru. Siadł przy ladzie i zamówił sobie browarka. Kelner podaje mu browar, on nawet nie zdążył umoczyć ust a ludzie wpadają nagle w panikę, pchają sie do drzwi i krzyczą - uciekajmy! uciekajmy! Gość nie wie wogóle o co chodzi no to sie przestraszył no i sam zaczął pchać sie do wyjścia no i przy okazji zapytał się jakiejś panny - ej! dlaczego my w ogóle uciekamy?! - ona na to - bo Czarny Baca zaraz przyjdzie, lepiej się zmywaj! Gościu dłużej sie nie zastanawiając wziął nogi za pas i uciekł razem z innymi. Na drugi dzień w przekonaniu że wszystko będzie OK postanowił znowu uderzyć do tego samego baru. Ponownie siada przy ladzie i zamawia swój ulubiony browar (Harnasia rzecz jasna). Ledwie zdążył wypić łyka a ludzie znowu wpadają w panikę i z krzykiem pchają sie do wyjścia. Gościu już wyraźnie zirytowany ta sytułacją pyta na cały głos - k**wa mać co się znowu dzieje?! Ktoś z tłumu krzyczy - Chłopie nie pytaj tylko lepiej stąd spie**alaj zaraz przyjdzie Czarny Baca. Gościu już nie wiedział co zrobić czy uciekać czy pić dalej tego browara wolał jednak nie ryzykować i tez uciekł. W drodze do hotelu jednak myśli: Jasna cholera jutro ide do tego baru i już bez względu na wszystko pije mój browar i niegdzie nie uciekam. No i rzeczywiście trzeciego dnia ten sam gościu ten sam bar ten sam browar. Ziomek usuadł sobie wygodnie przy barze i pije browara. Siedzi już z pół godziny i zadowolony nawet już zamówił sobie nastepnego. Myśli sobie - teraz to już luzik nic sie nie stanie, w końcu mam spokój i moge sobie sączyć browarka. Nie zdążył nawet jednak dokończyć mysli a tu powtórka z rozrywki. Ludzie wpadają w panikę, pchają sie do wyjścia tak że aż chcą się pozabijać. Gościu podbiegł do jakiegoś gnojka złapał go i pyta - Ej dziacieku powiedz mi dlaczago uciekacie?! - szczeniak mu odpowiada - bo bo bo bo zazazaaaraz przyjdzie CzaCzCzarny Bacccca! Gościu powiedział tak: a ja to pie**ole ZOSTAJE! Jak powiedział tak też uczynił nasz dzielny bohater. Minute później bar opustoszał a on został tam zupełnie sam i chodź odrobine przestraszony - delektował się swoim browarem. Mija 10 minut. Nagle rozlega sie huk. Do baru wchodzi dobrze zbudowany wysoki murzyn przebrany w góralski strój w prawej dłoni dzierży mężnie ciupagę. Otwiera "z buta" drzwi i od razu podchodzi do zlęknionego bohatera naszej opowieści, spycha kielon z browarem na podłogę a w jego miejsce wykłada na ladę to czym obdarzyła go matka natura (a ch*jnie go obdarzyła) po czym mówi: rób mi pałe leszczu! nasz zlekniony bohater pyta: ale jak to?! ja?! czemu?! ja nie umiem! po tym dostaje w twarz od mężnego murzyna który zwraca sie do niego: rób mi pałe ale to już! Gościu wystraszony juz totalnie postanawia zabrac sie do roboty. Robi swoje juz od około minuty po czym murzyn mówi do niego: chłopie ruszasz sie jak mucha w smole! RUCHY RUCHY! śpiesz się! Gościu już totalnie zlękniony pyta się: ale dlaczego mam sie śpieszyć? Murzyn odpowiada: Jak to k**wa dlaczego!? Bo Czarny Baca zaraz przyjdzie!
______________________________
Trzech facetów cale zycie zbieralo na wyjazd do Kenii, ale zbierali aż
tak, że jedli suchy chleb popijajac woda. No i w koncu uzbierali i wyjechali. Pewnego wieczoru jeden z nich mowi:
- Ej chlopaki, moze napijemy się wódki drugi mowi:
- Ok, super
a trzeci:
- ****a ja cale zycie prawie nic nie jem, nie pije po to, zebysmy
wyjechali! Zbieram na to, zebym mogl sobie pozwolic na zwiedzanie, na wycieczki!!! a wy wydajecie na wodke??? ja sie na to nie pisze! i obrażony poszedł spać.
No wiec tych dwoch poszlo, kupilo 2 flaszki, nachlali sie i wrocili do
domu.
Rano wstaja, patrza- nie ma trzeciego! Wychodza przed kwaterkę...
Patrzą... A tam leży krokodyl
- gruby, ogromny, piekny krokodyl z otwarta paszcza! Patrzą - a z tej paszczy wystaje glowa tego trzeciego. Stoja tacy na****ni, patrzą i jeden mowi:
- O staaaaaaarrrryyyyyy, na wooooodke sęęępiłłłłłł, a śpiwooorek toooo od Lacosty
_______________________________
Środek nocy, z baru wychodzi nawalony facet i chce iść do domu, jednak nogi odmawiają mu posłuszeństwa. Pod barem stoi jedna taksówka, więc facet sprawdza swój portfel i wylicza że ma 15zł. Podchodzi więc do taksówkarza i pyta:
- Panie ile za kurs na Sienkiewicza?
- O tej porze to 20.
- A za 15 nie da rady?
- Za 15 nie opłaca mi się silnika odpalać.
- Panie niech Pan się zlituje, późno jest, zimno, ja jestem wcięty, do domu daleko.
- Facet spadaj i nie zawracaj mi głowy.
Więc nie było wyjścia facet poszedł na pieszo do domu.
Następnego dnia idzie ten sam facet ulicą i widzi długą kolejkę taksówek a na samym końcu kolejki stoi ten niemiły taksówkarz. Facet podchodzi więc do pierwszej taksówki i mówi:
- Ile za kurs na Sienkiewicza?
- 20zł. - mówi taksiarz.
- Ja dam panu 50zł za kurs ale w czasie jazdy zrobi mi pan loda.
- Spadaj zboku bo zaraz ci dowale.
Facet podchodzi do 2 taksówki: Ile za kurs na Sienkiewicza?
- 20zł. - mówi taksiarz.
- Ja dam panu 50zł za kurs ale w czasie jazdy zrobi mi pan loda.
- Spadaj zboku bo nie ręcze za siebie.
Facet podchodził do każdej taksówki i sytuacja powtarzała się.
Podchodzi do ostatniej taksówki - tej z dnia wczorajszego z baru - i mówi do kierowcy:
- Ile za kurs na Sienkiewicza?
- 20zł. - mówi taksówkarz.
- Ja dam panu 50zł za kurs ale pod warunkiem że ruszy pan powoli i pomacha do wszystkich swoich kolegów taksówkarzy.
_____________________________
98-letni staruszek przychodzi do lekarza na badania kontrolne. Lekarz pyta
go o samopoczucie, na co staruszek odpowiada:
Nigdy nie czułem się lepiej. Mam 18-letnią narzeczoną. Jest w ciąży
i wkrótce będziemy mieć syna...
Doktor myśli chwilę i mówi:
Niech pan pozwoli, że opowiem panu pewną historię:
Pewien myśliwy, który nigdy nie zapominał o sezonie myśliwskim,
wyszedł raz z domu w takim pośpiechu, że zamiast strzelby wziął ze sobą parasol.
Kiedy znalazł się w lesie, z krzaków wyszedł ogromny niedźwiedź.
Myśliwy wyciągnął parasol, wycelował w niedźwiedzia i wypalił. I wie pan co stało się potem?
Nie - odpowiada staruszek.
Niedźwiedź padł martwy jak kłoda.
Niemożliwe! - wykrzyknął staruszek. - Ktoś inny musiał wystrzelić!
I do tego punktu właśnie zmierzałem..
_________________________________
W knajpie do mężczyzny siedzącego przys toliku podchodzi, ledwie trzymając się na nogach, pijaczek z marynowanym grzybkiem na widelcu i bełkotliwie zagaja:
- Zjedz pan grzybka.
- Odejdź pan.
- No zjedz pan grzybka.
- Gościu, wracaj skąd przyszedłeś.
- No panie, zjedz pan grzybka !
Facet ma już dosyć użerania się z pijanym i dla świętego spokoju zjada grzybka. Na to pijaczek z ogromnym zdziwieniem:
- Iiiiii poszedł ??? A mnie trzy razy wrócił.....
__________________________________