Strona 3 z 3 PierwszyPierwszy 123
Pokaż wyniki od 21 do 27 z 27

Wątek: 3 dowcipy

  1. #21
    wstrząśnięty nie zmieszany Awatar WojtekD
    Dołączył
    May 2007
    Posty
    8,616
    BMW
    e38 728 iA
    Skąd
    Warszawa
    Blog
    11
    Co robią panie w Urzędzie Skarbowym???


    Siedzą na PIT-ach i grzebią a VA(T)-cie

  2. #22
    Zaawansowany Użytkownik Awatar hrabia81
    Dołączył
    Nov 2007
    Posty
    870
    BMW
    Chwilowo brak
    Skąd
    Polska
    Kupował facet od rolnika chałupę nad jeziorem. I pyta go:
    - Panie, a jak tutaj z komarami?
    - Noooo... czasem są, ale my znaleźliśmy sposób!
    - Tak? Jaki?
    - Nooo.... sadzamy teściową na ławeczce przed chałupą i smarujemy jej twarz miodem. I te komary lecą do niej i jest spokój!
    - Ale ona się przecież zadrapie na śmierć!
    - Nieeeee... jest sparaliżowana...
    P.P.K.K

  3. #23
    Zaawansowany Użytkownik
    Dołączył
    Nov 2007
    Posty
    124
    BMW
    było 735i
    Skąd
    Poznań/Brighton
    Jakie jest 70 rzeczy które powinna umieć kobieta?

    69 i gotować ;)

  4. #24
    Super Moderator Awatar EVAN
    Dołączył
    May 2007
    Posty
    6,066
    BMW
    E38 '99 740iA, X3 M40i '20, I3s '20
    Skąd
    Kętaki
    Cytat Zamieszczone przez Sensei
    Jakie jest 70 rzeczy które powinna umieć kobieta?

    69 i gotować ;)
    A co z praniem i sprzątaniem ? ;D
    Moje EX - E38 730i '95, E38 735iA '98

  5. #25
    Zaawansowany Użytkownik Awatar hrabia81
    Dołączył
    Nov 2007
    Posty
    870
    BMW
    Chwilowo brak
    Skąd
    Polska
    W windzie jedzie ogromny Murzyn. Dosiada się do niego mizerny, chuderlawy biały człowieczek. Po paru sekundach Murzyn odzywa się:
    - Mam 2 metry wzrostu. Ważę 100 kilogramów. Mój penis ma 50 centymetrów długości, moje lewe jądro waży 1 kilogram, moje prawe jądro waży 1 kilogram. Nazywam się Turner Brown.
    Nagle a niespodziewanie mały biały człowieczek padł zemdlony. Murzyn szybko go ocucił, a ten poprosił go:
    - Możesz powtórzyć?
    - Oczywiście. Mam 2 metry wzrostu. Ważę 100 kilogramów. Mój penis ma 50 centymetrów długości, moje lewe jądro waży 1 kilogram, moje prawe jądro waży 1 kilogram. Nazywam się Turner Brown.
    - Aaa, to mi ulżyło. Zrozumiałem 'turn around'.

    ------------------------------------------------------ Kowalska poszła do lekarza a ten postawił diagnozę - nowotwór. Wróciła do domu i opowiada mężowi, że ma nowotwór. Podsłuchała ich przygłuchawa sąsiadka i poszła do doktora:
    - Panie doktorze, ja też chcę nowy otwór.
    Lekarz popukał się w czoło.
    A ona na to:
    - Nie, nie tu, bo mi stary jajami oczy powybija.

    ____________________


    Gość hotelowy schodzi do recepcji i mówi:
    - Zasłałem łóżko.
    - W porządku - odpowiada recepcjonistka.
    A gość:
    - Nie bałdzo.

    ____________________

    Jedzie dziadek trabantem i nagle mu zgasł. Po paru dosłownie sekundach zatrzymuje się najnowszy model Ferrari. Kolo od Ferrari wyłazi z wozu i pyta, czy podholować. Dziadek oczywiście się zgadza.
    - I pamiętaj dziadku, jeśli coś będzie nie tak, to zamigaj lewym migaczem - dziadek na to, że dobra. Pierwsze skrzyżowanie - czerwone światło. Po chwili podjeżdża najnowsze Porshe. Kolo od Ferrari został wyzwany do wyścigu a, że jego duma jest wielka, to nie mógł odmówić. Ruszyli. Po ok 5 kilometrach za rogiem stało dwóch policjantów i to co usłyszeli to tylko ziuuuuum, ziuuuum, ziuuum... Odzywa się pierwszy policjant:
    - Ty, widziałeś tego Ferrari? Z 290 km/h jechał!
    - A tego Porshe? Z trzy stówki miał!
    - A tego trabanta? Migał, że będzie ich wyprzedzać...

    Był sobie pewien facet, poniewierany przez wszystkich - żona mu wszystko kazała robić w domu, sprzątać, gotować itp. Dzieci go miały za byle co, szef pomijał w premiach i delegacjach, koledzy go unikali. Kiedyś tak szedł biedaczysko ulicą wieczorem z pracy i zobaczył małą żabkę, tak z bezsilnej złości chciał ja kopnąć. Ale w ostatniej chwili zostawił tę żabkę - czemu ma mieć tak jak ja - pomyślał. Na to żabka:
    - Dziękuję Ci dobry człowieku.
    - Nie ma sprawy żabko - facet się trochę zdziwił.
    - Za to że mnie nie uszkodziłeś zmienię twoje życie, bo widzę smutek w twoich oczach.
    - A co ty tam żabko możesz zmienić.
    - Idź do domu a zobaczysz.
    No i facet poszedł. Wchodzi do domu, a tam żona czeka z kolacyjką, z piwkiem, gazetka sportowa. Dzieci mu nadskakują z ocenami ze szkoły, chwalą się osiągnięciami, przytulają się do tatusia. No super po prostu. Następnego dnia idzie facet do pracy, a tu kierownik go wzywa na dywanik, wręcza mu zalegle premie, awanse, delegacje zagraniczne, wychodzi od kierownika, a tu koledzy go wołają na piwko, na dziwki. Wniebowzięty facet wraca do domu ta samą drogą, widzi żabka siedzi, mówi do niej:
    - Żabko, co mogę zrobić dla ciebie w zamian za zmianę mojego życia.
    - No jest taka jedna rzecz, chciałabym się z tobą kochać.
    - No spoko tylko ty jesteś taka mała, mogę cię uszkodzić.
    - Ale wiesz, ja potrafię czarować, więc mogę się zmienić w kobietę.
    - No spoko, jak tak to zmień się i będziemy się kochać.
    - Ale zużyłam moją moc na zaklęcia dla ciebie, teraz mogę się zmienić tylko w 12-letnia dziewczynkę.
    - No dobra, zmieniaj się.
    Żabka się zmieniła, zrobili swoje, facet się ubiera....

    . I TAK TO BYŁO, PROSZĘ WYSOKIEGO SĄDU, A NIE JAK MÓWI TA GÓWNIARA!

    -----------------------------------------------------------------

    W klasie pierwszej, prowadzonej przez bardzo seksowną i młodziutką nauczycielkę, w ostatniej ławce, tuż za Jasiem, zasiadł jaśnie pan dyrektor szkoły. Postanowił przeprowadzić wizytację na lekcji "najświeższej" w szkole nauczycielki. Pani, bardzo przejęta, odwróciła do klasy swe apetyczne, opięte krótką spódniczką pośladki, pisząc na tablicy:
    - "Ala ma kota." Nawrót i pytanie do klasy: - co ja napisałam?
    Martwota i przerażenie... Jedynie Jaś wyrywa się jak szalony.
    No...., no..., Jasiu? Pani, z ogromnym wahaniem, dobrze już znając wyskoki tego łobuziaka, wezwała go do odpowiedzi. "ALE MA DUPĘ!"
    - Pała! Wybuchła pani, czerwona na twarzy z oburzenia.
    Jasio też wściekły, siadając zwrócił się do tyłu, do dyrektora:
    - Jak nie umiesz czytać, to nie podpowiadaj.

    --------------------------------------------------------------

    Andrzej Lepper i jego kierowca jeździli przez wiele dni po Polsce. Pewnej nocy przed limuzynę wyskoczyła im świnia. Nie przeżyła tego spotkania. Lepper widząc co się stało, kazał kierowcy iść wytłumaczyć wszystko właścicielowi i powiedzieć, że wszelkie straty zostaną zrekompensowane.
    Kierowca wrócił dopiero po godzinie z cygarem w zębach, butelką wina w ręce i w poszarpanym ubraniu.
    - Mój Boże, co ci się stało? - pyta Lepper.
    - No cóż, rolnik dał mi wino, jego żona obiad, a ich 19 letnia córka chwile szalonej, niezapomnianej rozkoszy.
    - Coś ty im powiedział?
    - Że jestem kierowcą Andrzeja Leppera i właśnie zabiłem świnię.

    ----------------------------------------------------------------

    Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację.
    Podszedł do gościa z rybami i mówi:
    - Oj, jaka piękna, duża ryba!
    Sprzedawca na to:
    - Pięknego skurwiela złapałem, co?
    Ksiądz się obruszył:
    - Panie, ja wszystko rozumiem - piękna duża ryba, ale żeby zaraz przy księdzu takie epitety wstyd!
    Sprzedawca wyjaśnia:
    - Ale proszę księdza - skurwiel to jest nazwa tej ryby, tak samo jak płotka, okoń czy pstrąg.
    - Aaa no to w porządku. Poproszę tego skurwiela. Przygotuję go na kolację z biskupem.
    Przychodzi ksiądz na parafię pokazuje rybę siostrze zakonnej.
    Zakonnica:
    - O jaka piękna duża ryba.
    A ksiądz na to:
    - Ładnego skurwiela kupiłem, co?
    Zakonnica:
    - Ale co ksiądz - takie słownictwo?
    A ksiądz wyjaśnia, że to ta ryba się nazywa skurwiel - tak jak inne, płoć czy szczupak.
    - Aaaa. to rozumiem.
    Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała skurwiela na kolację z biskupem.
    Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu wchodzi kucharka.
    - O jaka piękna duża ryba - mówi kucharka.
    Siostra na to:
    - Piękny skurwiel, prawda?
    - Ależ co siostra? Nie poznaję! - obrusza się kucharka.
    A siostra, że ta ryba się nazywa skurwiel - tak jak inne się nazywają, karp czy lin.
    Siostra kazała przygotować skurwiela na kolację z biskupem. Wieczorem przyjeżdża biskup, siada przy stole z księdzem i zakonnicą. Kucharka wnosi główne danie - rybę.
    Ksiądz biskup:
    - Jaka piękna, duża ryba!
    Na to proboszcz:
    To ja tego skurwiela znalazłem i kupiłem.
    Odzywa się zakonnica:
    - A ja tego skurwiela skrobałam.
    Na to włącza się kucharka:
    - A ja tego skurwiela usmażyłam i przyrządziłam.
    Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi:
    - *****, widzę, że tu sami swoi!

    ------------------------------------

    Inspekcja Sanepidu kontroluje wytwórnię wielkanocnych pasztetów. Inspektor pyta jednego z pracowników:
    - Czy te wasze zajęcze pasztety rzeczywiście są robione z zajęcy?
    - O tak!
    - I tylko z zajęcy?
    - No, szczerze mówiąc, to dodajemy trochę koniny...
    - Trochę, to znaczy ile?
    - Pół na pół: jeden zając, jeden koń...

  6. #26
    Zaawansowany Użytkownik
    Dołączył
    Oct 2007
    Posty
    904
    BMW
    E46 328Ci
    Skąd
    Wrocław
    Familiada style: ;)

    W pewnej wiosce mieszkał sobie gospodarz, który miał kurnik. Co noc do tego kurnika przychodził sprytny lisek i pożerał jedną kurę, albo koguta - zależy na co mial chrapkę. I tak to trwało miesiącami, aż pewnego dnia gospodarz schwytał liska i zapytał:
    -Czy to ty wyjadasz stopniowo mój drób?
    Na co sprytny lisek odpowiedział:
    -Nie!
    A tak naprawdę, to był on.

  7. #27
    Zaawansowany Użytkownik
    Dołączył
    Aug 2007
    Posty
    233
    BMW
    e38, M62B44TU, 2000r
    Skąd
    Aachen
    Cytat Zamieszczone przez tristeza
    Familiada style: ;)

    W pewnej wiosce mieszkał sobie gospodarz, który miał kurnik. Co noc do tego kurnika przychodził sprytny lisek i pożerał jedną kurę, albo koguta - zależy na co mial chrapkę. I tak to trwało miesiącami, aż pewnego dnia gospodarz schwytał liska i zapytał:
    -Czy to ty wyjadasz stopniowo mój drób?
    Na co sprytny lisek odpowiedział:
    -Nie!
    A tak naprawdę, to był on.
    Leże :razz: :shock: 8/ :) ;( :D

    _____________________________________

    Przyjeżdża sobie ziomek do Zakopanego no i pierwsze co robi to idzie do baru. Siadł przy ladzie i zamówił sobie browarka. Kelner podaje mu browar, on nawet nie zdążył umoczyć ust a ludzie wpadają nagle w panikę, pchają sie do drzwi i krzyczą - uciekajmy! uciekajmy! Gość nie wie wogóle o co chodzi no to sie przestraszył no i sam zaczął pchać sie do wyjścia no i przy okazji zapytał się jakiejś panny - ej! dlaczego my w ogóle uciekamy?! - ona na to - bo Czarny Baca zaraz przyjdzie, lepiej się zmywaj! Gościu dłużej sie nie zastanawiając wziął nogi za pas i uciekł razem z innymi. Na drugi dzień w przekonaniu że wszystko będzie OK postanowił znowu uderzyć do tego samego baru. Ponownie siada przy ladzie i zamawia swój ulubiony browar (Harnasia rzecz jasna). Ledwie zdążył wypić łyka a ludzie znowu wpadają w panikę i z krzykiem pchają sie do wyjścia. Gościu już wyraźnie zirytowany ta sytułacją pyta na cały głos - k**wa mać co się znowu dzieje?! Ktoś z tłumu krzyczy - Chłopie nie pytaj tylko lepiej stąd spie**alaj zaraz przyjdzie Czarny Baca. Gościu już nie wiedział co zrobić czy uciekać czy pić dalej tego browara wolał jednak nie ryzykować i tez uciekł. W drodze do hotelu jednak myśli: Jasna cholera jutro ide do tego baru i już bez względu na wszystko pije mój browar i niegdzie nie uciekam. No i rzeczywiście trzeciego dnia ten sam gościu ten sam bar ten sam browar. Ziomek usuadł sobie wygodnie przy barze i pije browara. Siedzi już z pół godziny i zadowolony nawet już zamówił sobie nastepnego. Myśli sobie - teraz to już luzik nic sie nie stanie, w końcu mam spokój i moge sobie sączyć browarka. Nie zdążył nawet jednak dokończyć mysli a tu powtórka z rozrywki. Ludzie wpadają w panikę, pchają sie do wyjścia tak że aż chcą się pozabijać. Gościu podbiegł do jakiegoś gnojka złapał go i pyta - Ej dziacieku powiedz mi dlaczago uciekacie?! - szczeniak mu odpowiada - bo bo bo bo zazazaaaraz przyjdzie CzaCzCzarny Bacccca! Gościu powiedział tak: a ja to pie**ole ZOSTAJE! Jak powiedział tak też uczynił nasz dzielny bohater. Minute później bar opustoszał a on został tam zupełnie sam i chodź odrobine przestraszony - delektował się swoim browarem. Mija 10 minut. Nagle rozlega sie huk. Do baru wchodzi dobrze zbudowany wysoki murzyn przebrany w góralski strój w prawej dłoni dzierży mężnie ciupagę. Otwiera "z buta" drzwi i od razu podchodzi do zlęknionego bohatera naszej opowieści, spycha kielon z browarem na podłogę a w jego miejsce wykłada na ladę to czym obdarzyła go matka natura (a ch*jnie go obdarzyła) po czym mówi: rób mi pałe leszczu! nasz zlekniony bohater pyta: ale jak to?! ja?! czemu?! ja nie umiem! po tym dostaje w twarz od mężnego murzyna który zwraca sie do niego: rób mi pałe ale to już! Gościu wystraszony juz totalnie postanawia zabrac sie do roboty. Robi swoje juz od około minuty po czym murzyn mówi do niego: chłopie ruszasz sie jak mucha w smole! RUCHY RUCHY! śpiesz się! Gościu już totalnie zlękniony pyta się: ale dlaczego mam sie śpieszyć? Murzyn odpowiada: Jak to k**wa dlaczego!? Bo Czarny Baca zaraz przyjdzie!
    ______________________________
    Trzech facetów cale zycie zbieralo na wyjazd do Kenii, ale zbierali aż
    tak, że jedli suchy chleb popijajac woda. No i w koncu uzbierali i wyjechali. Pewnego wieczoru jeden z nich mowi:
    - Ej chlopaki, moze napijemy się wódki drugi mowi:
    - Ok, super
    a trzeci:
    - ****a ja cale zycie prawie nic nie jem, nie pije po to, zebysmy
    wyjechali! Zbieram na to, zebym mogl sobie pozwolic na zwiedzanie, na wycieczki!!! a wy wydajecie na wodke??? ja sie na to nie pisze! i obrażony poszedł spać.
    No wiec tych dwoch poszlo, kupilo 2 flaszki, nachlali sie i wrocili do
    domu.
    Rano wstaja, patrza- nie ma trzeciego! Wychodza przed kwaterkę...
    Patrzą... A tam leży krokodyl
    - gruby, ogromny, piekny krokodyl z otwarta paszcza! Patrzą - a z tej paszczy wystaje glowa tego trzeciego. Stoja tacy na****ni, patrzą i jeden mowi:
    - O staaaaaaarrrryyyyyy, na wooooodke sęęępiłłłłłł, a śpiwooorek toooo od Lacosty
    _______________________________
    Środek nocy, z baru wychodzi nawalony facet i chce iść do domu, jednak nogi odmawiają mu posłuszeństwa. Pod barem stoi jedna taksówka, więc facet sprawdza swój portfel i wylicza że ma 15zł. Podchodzi więc do taksówkarza i pyta:
    - Panie ile za kurs na Sienkiewicza?
    - O tej porze to 20.
    - A za 15 nie da rady?
    - Za 15 nie opłaca mi się silnika odpalać.
    - Panie niech Pan się zlituje, późno jest, zimno, ja jestem wcięty, do domu daleko.
    - Facet spadaj i nie zawracaj mi głowy.
    Więc nie było wyjścia facet poszedł na pieszo do domu.
    Następnego dnia idzie ten sam facet ulicą i widzi długą kolejkę taksówek a na samym końcu kolejki stoi ten niemiły taksówkarz. Facet podchodzi więc do pierwszej taksówki i mówi:
    - Ile za kurs na Sienkiewicza?
    - 20zł. - mówi taksiarz.
    - Ja dam panu 50zł za kurs ale w czasie jazdy zrobi mi pan loda.
    - Spadaj zboku bo zaraz ci dowale.
    Facet podchodzi do 2 taksówki: Ile za kurs na Sienkiewicza?
    - 20zł. - mówi taksiarz.
    - Ja dam panu 50zł za kurs ale w czasie jazdy zrobi mi pan loda.
    - Spadaj zboku bo nie ręcze za siebie.
    Facet podchodził do każdej taksówki i sytuacja powtarzała się.
    Podchodzi do ostatniej taksówki - tej z dnia wczorajszego z baru - i mówi do kierowcy:
    - Ile za kurs na Sienkiewicza?
    - 20zł. - mówi taksówkarz.
    - Ja dam panu 50zł za kurs ale pod warunkiem że ruszy pan powoli i pomacha do wszystkich swoich kolegów taksówkarzy.
    _____________________________
    98-letni staruszek przychodzi do lekarza na badania kontrolne. Lekarz pyta
    go o samopoczucie, na co staruszek odpowiada:
    Nigdy nie czułem się lepiej. Mam 18-letnią narzeczoną. Jest w ciąży
    i wkrótce będziemy mieć syna...
    Doktor myśli chwilę i mówi:
    Niech pan pozwoli, że opowiem panu pewną historię:
    Pewien myśliwy, który nigdy nie zapominał o sezonie myśliwskim,
    wyszedł raz z domu w takim pośpiechu, że zamiast strzelby wziął ze sobą parasol.
    Kiedy znalazł się w lesie, z krzaków wyszedł ogromny niedźwiedź.
    Myśliwy wyciągnął parasol, wycelował w niedźwiedzia i wypalił. I wie pan co stało się potem?
    Nie - odpowiada staruszek.
    Niedźwiedź padł martwy jak kłoda.
    Niemożliwe! - wykrzyknął staruszek. - Ktoś inny musiał wystrzelić!
    I do tego punktu właśnie zmierzałem..
    _________________________________
    W knajpie do mężczyzny siedzącego przys toliku podchodzi, ledwie trzymając się na nogach, pijaczek z marynowanym grzybkiem na widelcu i bełkotliwie zagaja:
    - Zjedz pan grzybka.
    - Odejdź pan.
    - No zjedz pan grzybka.
    - Gościu, wracaj skąd przyszedłeś.
    - No panie, zjedz pan grzybka !
    Facet ma już dosyć użerania się z pijanym i dla świętego spokoju zjada grzybka. Na to pijaczek z ogromnym zdziwieniem:
    - Iiiiii poszedł ??? A mnie trzy razy wrócił.....
    __________________________________

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •