Witam! Mam problem z Babcia... jak wszyscy juz wiemy niedlugo zaczyna sie zima i czasami "popaduje" snieg:) no i z racji na to ze on sobie tak popaduje to moja babcia zaczela sie ze mna droczyc... sprawa wyglada w ten sposob ze po odpaleniu auta samochod chodzi miodzio:) czy to na pb czy lpg jak jej nigdziue nie rusze jest idealnie:) a jak sie kawalek przejade a niedaj Bog wjade w wiekszy sniezek(ten co napadal wczesniej:D) to auto zaczyna "przygasac" wyglada to tak jakbym na sekunde zdjal fajke z cewki i znow zalozyl.. silnik jakby tracil zaplon na chwilke.. na postoju auto czasem az sobie zgasnie a podczas jazdy najzwyczajniej przerywa:) (swiece, masa, przewody(nowe) krokowy(sprawny mam 2szt.) przeplywka(sprawna mam 2szt.) kopulka i palec SPRAWDZONE i WYCZYSZCZONE.. przy przepustnicy to male elektroniczne ustrojstwo sprawdozne mam 2szt.) podpowiem ze mam do wymiany sonde (bylem na kompie) ale sonde jak sie odlaczy to auto powinno chodzic tak czy siak a sonde mam zepsuta juz jakis czas a Babka ma problemy tylko jak jest BARDZO mokro lub jak sobie w wiekszy snieg wjade(albo zakrece baczka gdzies na lidlu:D) zastanawiam sie nad cewka(bo jednak to sie dzieje tlyko jak juz auto troche pochodzi... moze jest juz zmeczona i jak sie nagrzeje to przerywa czasem? chociaz co ma do tego snieg... a no i kazdy mowi ze cewka albo dziala albo nie... takze to jakos na inny plan odstawiam...) moje pytanie to czy jest pod autem jakis czujnik ktory moglby byc uszkodzony albo sam przewod od niego moze byc przetarty i jak dostanie wody to robi jakies zwarcie ktore wplywa na prace silnika?:> wiem ze przy misce jest jakis czujnik.. moze cos od abs?.. nie wiem.. jest taka mozliwosc ze jakis czujnik pierdolka daje zwarcie ktore wplywa na prace silnika?... jak nie wjade w wiekszy snieg to moze byc -30 a babcia chetnie do mnie zagada bez problemow... jak wjade w snieg - wali focha... wrr.. pomocy koledzy... :)