Jako że dawno nie było żadnych niespodzianek ze strony auta, to teraz się porobiło.
Zachciało mi się maksymalnie obniżyć fotel żeby ułatwić sobie wyjście. Ale ku mojemu zdziwieniu po ponownym wejściu ani kiera ani fotel nie reagował.
Stosując starą dobrą zasadę "sprawdź bezpiecznik" od razu znalazłem przyczynę nie działania elektryki w siedzisku i kierze.
Uradowany montuje nowy bezpiecznik 30A. Nie zdążyłem go nawet dobrze wsadzić jak zaiskrzyło i się przepalił.
Wina leży pewnie po jakimś przetartym kablu albo silniczku.
Ale niech mi ktoś powie jak ja mam się dostać do tego wszystkiego skoro sobie opuściłem MAKSYMALNIE siedzenie w dół! I nawet kartki papieru tam nie wsadzę. Nie mogę dostać się do śrub żeby podnieść fotel. Nawet tego plastikowego boczka nie mogę zdjąć.
Jedyne co mogę to sobie jakiś plastik ułamać
Przez takie sytuacje mam ochotę sprzedać w cholerę to auto i kupić sobie jakiegoś starego 20 letniego ropniaka co nie będę się o niego martwić czy mi ptak narobi czy ktoś zarysuje. I w którym nie będzie sie miało co psuć.
Czemu ja nie zbieram znaczków albo motyli. Mniej stresujące hobby by było :?