Mylę że powinienem wtrącić swoje 3grosze :P
Otóż mój problem został również tutaj wymieniony, niemniej myślę że troszkę nie słusznie.
http://forum.7er.pl/e38-witam-dziendobry-vt13652.htm
Moje autko pochodzi ze Szwajcarii i jak wiadomo samochody są tam bardzo zadbane i dopieszczone co widać choćby po blacharce i wnętrzu mojej buni. Silnik też był w stanie idealnym, jednak z typowymi dla m62 klepiącymi vanosami i kilkoma wyciekami, dlatego po sprowadzeniu do polski, silnik prawdopodobnie został zalanym mineralnym gęstym olejem oraz zapewne jakimś motodoktorem (tak sądze). Na wycieki raczej nie pomogło, na vanosy pomogło ponieważ w chwili kupna i przez parę kilometrów po kupnie, silnik pracował wyśmienicie. Cichutki, bardzo dynamiczny, nie kopcący. Jednak sielanka szybko się skończyła, ponieważ płyny wlane do silnika bardzo szybko i sukcesywnie zaczęły zalepiać szlamem wszystko co się dało, łącznie z filtrem oleju i kanałami olejowymi. W wyniku tego szklanki zaczęły stukać, łańcuch rozrządu przestał być dopinany przez hydrauliczny napinacz i ogólnie silnik pracował jak snopowiązałka. Wszelkie moje próby ratowania jednostki napędowej poprzez mycia, wymiany oleju, zalewanie środkami na przeczyszczenie itd nic nie dawały, a silnik pracował coraz gorzej i głośniej.
Zapadła decyzja o wyjęciu silnika i remoncie. Po dokładnym myciu i pomiarach głównych i najważniejszych części (blok, tłoki, korbowody, sworznie, wał korbowy, głowice z wałkami i zaworami) stwierdzono iż silnik jest w stanie igła, co chyba mogą potwierdzić poniższe zdjęcia:








Z ciekawości zmierzyliśmy również pierścienie i okazała się że luz na zamkach jest taki jak bóg przykazał, mimo to zostały wymienione na nowe. Panewki również były we względnie dobrym stanie, pomijając fakt że ten syf został w nie dosłownie wprasowany. Oczywiście również zostały wymienione na nowe, nominalne.
Podsumowując, gdyby nie jakiś debil, prawdopodobnie jeździłbym do tej pory, a tak to niestety, kupa pieniędzy, kupa czasu i nerwów, oraz kupa pracy, której końca nie widać. Myślę że wiele naszych buniek jeździłoby sprawnie po dziś dzień, gdyby nie zaniedbalstwo poprzednich właścicieli, z którym niestety trzeba się liczyć przy kupnie używanego samochodu.
Pozdro :)