odstąpienie od umowy kupna auta.
Taki dziwny tmt ale gorący dla mnie.Kupiliśmy dla dziewczyny Yariske,99r. Ludzie mili,małżenstwo z dzieckiem po 30.Baba jeździła tym autem tylko do roboty.Za tą cenę z klimą i w tym stanie była super(szukaliśmy auta rok!)W środku wyprane itd.
Teraz po 8 dniach coś brudno pod dywanikiem gumowym.(a nie padało) ściagam gume a tam rudo.No to ściągamy fotel,wykłądzine i tam... filc cały mokry,zgnity i rdza na podłodze....:(
Od spodu nic na aucie nie widac tylko od wew od strony kierowcy(mam nadzieje)
Ludzie mówią,że nie wiedzieli nic o tym,jeździli autem 5 lat i nic.My dalej że chcemy odstąpic od umowy i niech dają kase.Oni dalej swoje, że nie zrobili nic w złej wierze,że nie wiedzieli ,że to nie jest wada ukryta.
Moim zdaniem jest i nie ważne czy wiedzieli czy nie ciąży na nich odpowiedzialnośc jako sprzedającego!Przestraszeni troche ,kasy podobno juz nie mają.Proponują 800zl.Ale jest coś jeszcze z klimą bo się wyłancza a nabijałem już (150zl) i próg do malowania(300zl) i coś jest z kontrolka check engine.
Pytanie,ile to może trwac w sądzie?ojciec mojej jest współwłaściciel a pracuje w Finlandi.Będzie wzywany jako świadek itd itp
MIał ktoś podobne przypadki?