Ja kupiłem tak jak kolega wyżej, boscha 290 sztuka z wtyczkami i póki co jest okej
Wersja do druku
Ja kupiłem tak jak kolega wyżej, boscha 290 sztuka z wtyczkami i póki co jest okej
Jutro bedzie wiadomo najpewniej. Wychodzi na to, ze na jednym cylindrze cewka nie dostaje napiecia. Mechanik dzielnie walczy, jutro podmiana kompa i zobaczymy. Ja oczywiscie sie juz wkrecam, ze rozrzad mi przeskoczyl czy cos - ale laicy z bujna wyobraznia tak maja. Pozdrawiam
w M60 rozrząd jest pancerny, to nie M62 :)
No ja właśnie tez słyszałem, że rozrząd nie jest tak pancerny. Wyrabiają się slizgi i prowadnice - a z tego co wiem, jesteśmy już zdani tylko na używki. BMW zakończyło prdukcję i potwierdzili mi to w ASO. Zamienników zas brak :-( I to jest w tym najsmutniejsze.
Po problemie!
co zrobiłes kolego ?
oczekujesz kolego, że inni Ci pomogą rozwiązać problem a właśnie sam uniemożliwiłeś innym skorzystanie z13 stron wypocin a potem ktoś założy następny temat bo nie będzie mógł sobie poradzić a można było po prostu usiąść i poczytać! No ale raczej z wypowiedzi "PROBLEM ROZWIĄZANY" nikt nie wywnioskuje jak ma sobie pomóc!
Wybaczcie ale pisałem wczoraj z pracy, a miałem niezły młyn i jednoczesnie chęć podzielenia sie ogromną radością. Troche głupio wyszło :-) Jednocześnie nie śmiałbym pozostawić niezamknietego tematu (sam bardzo sie złoszczę zawsze kiedy tylko na taki urawny temat trafiam). Naprawde miałem zamiar rozwinąć swój lakoniczny wywód. Do rzeczy...
Auto jak sie okazało nie paliło na 3 cylinder. Nie było napiecia na cewce. Cewka ok, kabelki całe. Po zajrzeniu do komputera (dosłownie! po jego rozkręceniu) okazało się, że jest tam jakaś przepalona ścieżka. Z powodu dużej presji czasu, trochę też kwestii finansowych mechanik zdecydował się na naprawę ścieżki a nie wymiane całego kompa. No i tu trochę zaczął się cyrk... Auto odbierałem jako nadal niesprawne. (!!!!!!!!!!!) Po odpaleniu tracił obroty, znowu je podnosił. Rozliczylem się, ponarzekałem i w drogę. Jednak już przy ruszaniu zauwazyłem, że silnik nie telepie. Wcześniej przy delikatnym ruszaniu auto lekko "żabkowało". Teraz jechalo normalnie. Po przejechaniu klikuset metrów, kiedy to zatrzymałem sie na skrzyżowaniu zauważyłem, że silnik chodzi równo. Wczoraj testowałem, duzo jeździłem i nic złego się nie działo. Dziś rano ato tradycyjnie powinno się jąkać. Silnik zimny, zapłon a tu niespodzianka. Pracuje idealnie!
Znowu studzenie kolejne próby i kolejne kilometry wszystko ok. Mam nadzieję, że tak już zostanie.
Pomyślałem sobie, że może komp zmienił mape pod parametry silnika bez jednego cylindra. Po podaniu napiecia z przerwanej ścieżki, kiedy zaczął palic na wszystkie musiało trochę potrwać zanim zmapował do prawidłowych parametrów pracy. Możliwe, że bardziej kumaci mnie za to wysmieją - nie upieram się przy tym,że mam racje. Dlatego potraktujcie te wnioski jako teorię bardziej lub mnie naciąganą.
Obiecuję też, że dam znać w sobotę rano (punkt 7 :-), czy problem faktycznie ustąpił i teoria sie obroniła. Pozdrawiam
Lipa. Telepanie wróciło. Ja sie poddaje raczej. Czas na Fiata, VW cokolwiek... :-(
Może lutowana ścieżka znowu nie styka, o zimny lut łatwo przy takich naprawach. Nie poddawaj się.
Trzeba było zadać sobie pytanie dlaczego ścieżka się spaliła, zlutowanie niekoniecznie usunęło usterkę.
Panowie ja już zgłupiałem. Sprawa wygląda tak, że auto zaczęło znowu telepać. Wystarczy jednak, że odepne akumulator na kilka godzin, a po ponownym podpięciu i przejechaniu kilku kilometrów problem mija na prawie 2 dni. Co ciekawe na komputerze nie ma błędów. Zamówie jeszcze komputer podepnę i zobaczymy.
ja obstawiam tą lutowaną ścieżke
No niestety Panowie. Po podmiance kompa dokladnie to samo. Zrobie jeszcze z kumplem przegląd tego truchła, test plaka, raz jeszcze ewentualne błędy - bo wydaje mi się, że polecany na forum mechanik oprócz rozwalenia mi szyby i zawieszenia niewiele zrobił dla silnika - ale to już inna bajka. Jeśli nic nie wyczarujemy to ja ostatecznie się poddaję i zamieniam z przykrością, ulubiona markę na dosłownie cokolwiek innego. Po prostu brakuje mi juz sił i cierpliwości :-( Pozdrawiam.
Witajcie!
Ktoś kilka stron wcześniej napisał mi, że "Tak bywa jak się słucha podpowiedzi przez internet, zamiast jechać do warsztatu na porządną diagnostykę to wyrzucasz pieniądze w błoto(...)". Oczywiście tych kilka tygodni temu byłem skłonny przyznać tej osobie rację. Teraz jednak jest zupełnie inaczej, bo właśnie ci "porządni mechanicy/diagności" byli główną przyczyną wszelkich nerwów, kłopotów itd. (A NIE SZUKAŁEM PANA STASIA CO MA GARAŻ Z KANAŁEM, LECZ KIEROWALEM SIĘ OPINIAMI NA FORACH NO I WYBRAŁEM TAKIEGO, KTÓRY "ROBI" TYLKO BMW).
Historia mojego przypadku jest Wam zapewne znana. Telepał sie silnik i to już tak solidnie. Auto prawie miesiąc (bez kilku dni) stało u pewnego wrocławskiego "gwiazdora". Moje oczekiwania to: 1. Pozbycie sie wycieku oleju. 2. Zdiagnozowanie przyczyny nierównej pracy silnika i jej usuniecie. Jasno i klarownie.
Skupmy sie jednak na tym telepaniu. Sprawdzono cewki, silnik krokowy, ponoc zdejmowano przepustnice i kolektor, wymieniono świece, komputer nic nie pokazał. Z każdym kolejnym moim telefonem z zapytaniem o postepy w naprawie to słyszałem kolejna teorię i to zazwyczaj obiecującą. Ostatecznie usłyszałem, że komputer jest padnięty, miał ponoć popalone ścieżki, które "specjalista" zręcznie polutował. Oczywiście to też nie pomogło (na dniach wyjmę komputer i sprawdzę czy scieżki były lutowane). Odbierając auto usłyszałem, że mój silnik zdycha i to jego ostatnie chwile, że najlepiej to sprzedać no a wyciek... Wyciek jest nadal bo leje sie z uszczelniacza wału, że trzeba zdjąć skrzynie itd. a przy takim silniku to sie nie opłaca. W gratisie dostałem pęknietą od dołu (najpewniej mocne rypnięcie w dziurę) przednią szybę i jak później się okazało rozjechaną zbieżność - oczywiscie tak juz było. Co tu duzo mówić. Załamałem się. Zapadła decyzja, że auto sprzedamy jako uszkodzone - szkoda bo długo go szukałem i był to ten wymarzony model który dawał prawdziwą motoryzacyjną radość.
Oczywiście zapytałem o podstawową kwestię czy nie ma gdzies nieszczelności. Czy robili "test plaka". Usłyszałem, że tak i to nie to - ostatnia teoria to przeskoczony rozrząd :-) W zeszłym tygodniu pomyślałem, że dam autu ostatnią szansę, że może coś sie jeszcze da zrobić. Ale to była bardziej próba rozrachunku, upewnienia sie, że zrobiłem wszystko co w mojej mocy. No i jak myślicie? Już po 30 sekundach znalazłem nieszczelność na przepustnicy. Tam gdzie przywiera ona do kolektora dolotowego. Po zdjęciu calej przepustnicy umyłem ją dokładnie, umyłem silniczek krokowy, założyłem nowe uszczelki. Poskładałem i cieszę się SPRAWNYM samochodem. Idąc za ciosem wjechalem u znajomego na kanał. Delikatnie umyłem silnik z oleju, pojeździłem i na kanał. No i jak myślicie? No właśnie... Nie leje sie z uszczelniacza wału!!!
Gdybym ja jeszcze tak jak pisalem wcześniej jeździł po dziwnych mechanikach co drutem i młotkiem auta łatają. Nie, ja stwierdzilem , że lepiej zapłacić więcej i dać komuś kto te samochody zna a przede wszsytkim kocha. Niestety ale w tamtym warsztacie pasji nie znalazłem.
Mamy od takich sytuacji specjalny dział. Możesz tam założyć temat ;)
http://7er.pl/forumdisplay.php/85-Do...%9Bl%C4%85skie