A i z nowym autem też nie jest do końca tak, że wsiadasz tankujesz i o nic się nie martwisz :) Np znajomy kupił nową thalię z salonu z 5 lat temu (wartą 2 porządne sztuki e38). I przez pierwszy rok eksploatacji włożył w to auto więcej niż można by włożyć w niejedno e38 (wszystko musiał robić w ASO żeby nie utracić gwarancji, np. poduchy pod silnikiem 1400 zł :] ), nie wspominając już o fakcie że to auto z silnikiem 1.6 jarało tyle co moje e38 a w ogóle nie chciało jechać (ok. 75 KM, no to musiał ciągle na bucie jechać żeby to w miarę szło...). Kolega sprzedał szybko thalię, kupił za moją namową 15letnie E46 328 i jest bardzo bardzo zadowolony, jeździ nim do tej pory, auto obecnie jest w stanie wychuchanym idealnym, cacuszko po prostu, przez ostatnie 2 lata wymienił w nim tylko tuleje tylnej belki i chłodnicę :] A jak mówię o spalaniu mojego auta, to ludziom gały na wierzch wychodzą, bo jak to możliwe że stary 20 letni parputeń w dodatku z "wielkim silnikiem" w pojęciu ludzi nie znających się na motoryzacji wychodzi w eksploatacji taniej niż ich super eko diesle... Kupiłem to auto za śmieszną kasę, fakt, wsadziłem na początku w moje auto ponad połowę jego wartości ale połowę z tego przez moją własną głupotę i niewiedzę zupełnie niepotrzebnie - teraz już mam trochę pojęcia i większość rzeczy robię sam. A przez ostatni rok zrobiłem w nim tylko lambdę, łącznik drążka centralnego i amortyzator :) (1 rata za huydaja :P). Muszę tylko ogarnąć ten cykający motor i zrobić porządek z blachami i mam auto na parę dobrych lat jeszcze... I jestem zadowolony jak wsiadam do tego auta, dalej micha mi się cieszy na jego widok, i jazda nim to przyjemność a nie mus :]

