-
E32 - malowanie rost
Witam, jestem właścicielem e32 730 R6 (a właściwie dwóch, ale tylko o jednej powiedziałem żonie :eyebrows:).
Od kilku lat chodzi mi po głowie zrobienie z tej jednej rost'a. Ale nie takiego zwykłego, bo po pierwsze szkoda budy, a po drugie w tych autach jest za dużo plastików.
To, nad czym się zastanawiam, to malowanie. Trafiłem jakiś czas temu na system metal effects i trochę z nim popracowałem przy różnych sprzętach takich jak radioodbiorniki, radiole, czy skrzypce. Wychodzi to bardzo fajnie, lecz przy dużych powierzchniach jest potwornie pracochłonne, dość kosztowne i nie wiem jak by było z trwałością na samochodzie.
Chciałem więc spytać, czy ktoś z Was może spotkał się z tego typu malowaniem, słyszał coś, lub ma doświadczenie?
-
Szkoda orginalnego lakieru,skoro podoba ci się efekt auta przeznaczonego na żyletki to tylko folia
http://www.adrenalinemotorsport.pl/a...-dla-zlodzieja
-
Oryginalny lakier na moim egzemplarzu jest raczej nie do uratowania. Generalnie auto kupiłem w potwornie kiepskim stanie i jak dobrze pójdzie, to jesienią, po trzech latach, w końcu wyjedzie z warsztatu.
Taka folia jednak do mnie nie przemawia.
Już jakiś czas temu pomalowałem dla testu lusterka. Niestety nie mam możliwości sprawdzenia jak się to zachowa na dłuższą metę, bo jedno auto nie jeździ, a drugie ruszam rzadziej niż raz na dwa miesiące.
Gdyby znalazł się jakiś chętny żeby z nimi pojeździć, to mogę je oddać za darmo, żeby tylko dowiedzieć się czy cały pomysł ma sens.
http://imagizer.imageshack.us/v2/xq90/913/bSMbhl.jpg
-
Jaka wygląda cały proces nakładania tego?
-
W sumie jest to bardzo proste. Standardowo najpierw delikatne matowienie powierzchni, żeby wszystko lepiej się trzymało, a następnie dokładne odtłuszczanie.
Mamy 4 składniki: Podkład, farbę z pyłem metalowym, farbę zabezpieczającą i kwas. Nakładać można w dowolny sposób, ale według mnie najlepsze efekty daje tapowanie, bo farby są dość gęste i zostaje fajna faktura. Trzeba jedynie uważać, żeby nigdzie nie zostało włosie z pędzla.
Kładzie się dwie warstwy podkładu, potem dwie warstwy farby z pyłem żelaznym. Drugie warstwy trzeba kłaść bardzo delikatnie, żeby nie uszkodzić poprzedniej. Każda schnie około godziny do półtorej, jeśli nie nałożymy za grubo.
Jak mamy wyschniętą drugą warstwę z metalem, możemy przystąpić do nanoszenia kwasu. Solidnie, nie żałując. Po godzinie powtarzamy i czekamy dobę. Zdecydowanie najlepiej robić to natryskowo i wystarczy do tego zwykły rozpylacz od płynu do szyb, bo przy nim robią się ciekawe zacieki. Ważne, żeby robić to w masce lakierniczej. Kilka razy z rozpędu zapomniałem i potem przez pół dnia czułem zapach krwi przy każdym wydechu.
Ostatni etap to warstwa wierzchnia. Pewnie najlepiej kłaść ją pistoletem, ale tego nigdy nie mam pod ręką, więc zostaje mi pędzel i tapowanie. Pierwsza warstwa rozcieńczona pół na pół z wodą, a po godzinie druga nie rozcieńczana. Mogą robić się bąble, więc trzeba po 5-7 minutach do nich wrócić i nakłuć pędzlem, albo po prostu rozgnieść paznokciem.
Jak nie nałożymy warstwy wierzchniej, rdza będzie żółta. Po pierwszej warstwie robi się pomarańczowa matowa, a po drugiej zaczyna lekko błyszczeć. Po trzeciej pewnie byłoby w dotyku jak guma. Pełne utwardzenie tego trwa potwornie długo. Producent zaleca trzy dni przed normalnym używaniem przedmiotu, ale ja czekam tydzień, a i tak po dwóch miesiącach potrafi być lekko lepkie w dotyku.
-
a możesz podać dokładną nazwę lub linki żeby zobaczyć jak to wyjdzie finansowo?
-
http://www.modernmasters.com/product...category&bid=8
Ja kupowałem u jakiegoś polskiego dystrybutora, ale nie pamiętam zupełnie nazwy firmy. Wychodziło dużo drożej niż ze stanów, bo zestaw największych pojemników (jednogalonowych), mających wystarczyć na max 30m kwadratowych, a w praktyce pewnie na jedno/półtora auta, kosztował coś koło 2200zł.
Mam straszne ciśnienie, żeby spróbować tak pomalować samochód, więc pewnie we wrześniu zamówię i na początku października wezmę się za robotę.