wichura
2 lata razem... ;)
przez
w dniu 23-10-2016 o 02:39 (4671 Odsłon)
niedawno minęły 2 lata od zakupu mojej Łajby, trochę "cyferek":
33.893 km przejechanych
5.798 litrów LPG
584 litrów Benzyny
Średnie spalanie 17,11(LPG) + 1,52(PB)
Nie jestem dumny z tego, że tak niewiele zrobiłem przez ten czas w niej. Niestety, taki urok mojej pracy (kierowca zawodowy), że mam tylko 2 dni w ciągu 2 tygodni, a nakładające się sprawy powodują, że zamiast naprawiać - jeżdżę. Dodatkowo na dłuższy czas pochłonął mnie projekt kolegi, dokładanie turbiny do mustanga przez co garaż miałem zajęty przez większość okresu letniego.
Na swoje usprawiedliwienie, napiszę że udało mi się znaleźć pasujące amortyzatory i nowe sprężyny do mojej łajby (mimo że 3 komplety sprężyn odsyłałem na powrót do ASO bo !!Uwaga, tego nie powie żaden posiadacz BMW hahaha!! "moje bmw siedziało zbyt nisko") ale się udało i już jest seryjna wysokość.
W międzyczasie, dowiedziałem się że mam jeszcze seryjne tarcze hamulcowe z tyłu, jak i szczęki, okładziny hamulca ręcznego... grubość tarczy wynosiła 3,5mm - więc jest to średnio pocieszające jak o nią dbano.
W poprzednim wpisie mówiłem o tym, że zdechło mi ogrzewanie... niestety, ono było martwe od dnia zakupu - otóż ktoś kto instalował lub grzebał przy parowniku, zamienił węże cieczy, przez co jak tylko obrotomierz przekraczał 1,5k obrotów - zasysało zaworki i zamykało mały obieg ;) w międzyczasie wymieniłem termostat, gumki elektrozaworków, cewki elektrozaworów, panel klimatronika (następnie zalutowałem stycznik MAX), nawet podkusiłem się o grzebanie w czujnikach temp nawiewu.... i zaciskanie węża doprowadzającego chłodziwo do parownika, by zmusić mały obieg do pracy i grzania kabiny. A podmiana węży? cóż... zobaczyłem to w śnie, że są podłączone na odwrót, i nagle bolączki ustąpiły.
Skrzynia biegów, jak szarpała, tak szarpie nadal. Czasem ma dobry dzień - i zmienia tak płynnie, że nawet nie wiem że doszło do zmiany, lecz nie trwa to zwykle zbyt długo ;)
Nie będe sie rozpisywał nad historią tak "zwykłych" czynności, jak regulacja luzu zaworowego, czy wymianach uszczelek (a micha i tak dalej cieknie, szlag by to... ).
Niestety, w zeszłym roku na święta dostałem bardzo nieprzyjemny prezent - pewien "pacjent" postanowił zrobić rundkę wokół mojego auta, z kluczem w ręce, rysując każdy, absolutnie każdy element karoserii (tylko dach ocalał) miejscami do żywej blachy.
Dalej szukam zastosowania dla popielniczki, bo trzymanie w niej czegokolwiek jest bez sensu, metalowe elementy przeszkadzają zarówno w wkładaniu, jak i wyciąganiu przedmiotów. Głowię się nad tym o długiego czasu...
Ostatnia przygoda, to zegary.... a raczej istna dyskoteka, wszystko podskakuje, gong brzęczy, wskazówki pokazują randomowe wartości od ogranicznika do ogranicznika, mrugają niektóre kontrolki, oraz wyświetlacz komunikatów pokazuje krzaczki mrugając najdziwniejszymi znakami, a zegar kilometrów... no cóż, szlag go trafił. pierwsza myśl? kondensatorki - wymiana, trzymanie kciuków.... i przekręcenie kluczyka.... i dalej dyskoteka. No cóż, padła płyta. Zamówiłem inne zegary, byle by moja kość pamięci pasowała. I co? No cóż, znacie jakiegoś cwaniaka od kręcenia liczników? :P umarła kość pamięci, a fajnie by było wrócić do ori wskazania KM, no i fajnie by było mieć w teście swój nr VIN.
Tak przy okazji zegarów, nie podobał mi się wskaźnik gazu jaki był paskudnie przyklejony do dechy. rozbroiłem go, wyrwałem LEDy, i nowe wstawiłem w zegary, nad wskaźnikiem paliwa ;) wygląda to o niebo lepiej (Kwestia gustu) niż to co było dodane przez instalatora. Przełącznik wstawiłem poniżej przełącznika trybów skrzyni biegów, a sam kontroler (bo kontroler został, tylko dolutowałem kilka kabelków ;) ) schowałem pod kolumną kierownicy, wklejony 2-stronną taśmą.
W międzyczasie, wpadła mi roleta tylnej półki, ale ręczna - na tyle do niej przywykłem, że przestałem ją składać. teraz polowanie na boczki tylne z roletkami, i przednie kanapy ze stolikami. Tylna kanapa 2 osobowa, w elektryce z grzaniem, tunelem, konsoletą (klimatornika, sterowanie kanapami, telefon), oraz lodówką już na mnie czeka do odbioru. Tak, nie mylicie się, mam trochę nawalone w głowie i w Nie-Longu próbuję upchnąć kilka gratów z HL ;) Pytanie tylko, czy uda mi się dorwać przednie fotele z masażem, od e38 L7 - choć szkoda tak kombinować i robić ulepa... ale jeśli się uda, tapicerka zostanie w oryginale, a jedynie wnętrze stołka się zmieni. Lecz to wpadnie dopiero podczas generalnego remontu, i wtedy będzie podjęta decyzja.
Nie, nie zamierzam go sprzedawać w późniejszym czasie. Mimo, że to bardzo krótki staż w moich rękach, bardzo się z nią związałem. Szczególnie po takich przebojach jak wyciąganie kumpla gdy zakopał się w lesie, czy wleczenia tym malutkim silniczkiem 5 ton (samochód, laweta, i mustang na lawecie). Lub przypadkowa, 3 tygodniowa podróż do i po Francji, kompletnie bez przygotowania i przejrzenia nawet płynów. zatankowany? No to bucior. Nie zawiodła mnie, mimo okazjonalnych "humorków" jak po gwałtownym wyprzedzaniu zaczynają wypadać zapłony na jednym cylindrze, wtedy trzeba zjechać na stację czy parking, odczekać trochę, i można ruszać dalej (no tak, to po co było wyprzedzać?).
Teraz najważniejsze.
Zbliżam się powoli do pół milionowego kilometra, w garażu już co raz więcej części leżą i czekają na swój epizod pracy... Czyli generalny remont całego auta ;) jeszcze tylko 17 kkm !