Od czasu do czasu szukam na forum inspiracji do rozwiązywania problemów z autem w istniejących wątkach i mam refleksję związaną z takim mniej więcej scenariuszem:
Coś padło mi w aucie, odpalam forumową szukarkę i wyskakuje mi kilka wyników z czego jeden temat dotyczy identycznego problemu jak mój. Otwieram i czytam. Autor wątku w burzliwej dyskusji z życzliwymi forumowiczami z literackim zacięciem buduje napięcie prowadzące do upragnionego rozwiązania problemu. Kiedy emocje sięgają zenitu bo kilka pomysłów okazało się nietrafionych i prawda o usterce drogą eliminacji staje się coraz bardziej namacalna, autor udaje się do swojego garażu i prawdopodobnie odnajduje przyczynę problemu, eliminując uciążliwą usterkę. Niestety w drodze z garażu do mieszkania porywa go latający spodek z marsjańskimi kibolami i wywożą go gdzieś poza Układ Słoneczny, bo nie wraca na forum, żeby pochwalić się efektami swojej pracy przy aucie.
Panowie, wiem, że nie zawsze tak jest, jednak często brakuje takiej istotnej konkluzji, stąd prośba: pamiętajmy, żeby nie tylko zadawać pytania, ale też opisywać rozwiązania problemów w rozpoczętych wątkach. Dzięki.