Witam
Niestety spotkał mnie następujący problem - podczas 600 kilometrowej wakacyjnej trasy auto przy samym końcu odmówiło współpracy.
Po około 550 kilometrach ( jazda autostradą , około 160/170 km/h , żadnych niepokojących objawów) zatrzymałem się na stacji, po powrocie do auta i odpaleniu, samochód od razu stracił wspomaganie a komputer zaczął wykrzykiwać ostrzeżenia o braku ładowania wraz z ikonkami akumulatora). Zgasiłem, odpaliłem ponownie z nadzieją że to tylko chwilowe zwichrowanie elektroniki. Niestety komunikat wyświetlał się nadal, co więcej spod maski zaczął wydobywać się nieprzyjemny zapach spalenizny. Wezwałem assiastance który zawiózł mnie na miejsce noclegu ( auto samo wjechało i zjechało samo z lawety). Na ten moment auto odpala bez problemu, nie wyświetla się żaden komunikat, natomiast silnik chodzi bardzo nierówno ( trzęsie całą budą), falują obroty i nie chodzi przedni wentylator ( może to on był powodem takiego stanu rzeczy, silnik był bardzo rozgrzany po trasie ).
Ze względu że jestem teraz z żoną i dzieckiem w okolicach Gdyni ( sam jestem ze śląska ) będę wdzięczny za każdą sugestie co mogło być powodem takiego zachowania auta ( jutro zacznę kontaktować się z miejscowymi mechanikami). Chciałbym mieć chociaż punkt zaczepienia. Będę również wdzięczny za sugestie odnośnie trójmiejskich mechaników ( lub okolic)
Dzięki i pozdrawiam