To ja może wrzucę swoje 3 grosze:

Zacznijmy od tego, że zwykłe maszyny rotacyjne niosą ze sobą bardzo duże ryzyko przypalenia lakieru, zwłaszcza na elementach plastikowych czy zewnętrznych rantach. Pracowałem sporo na takich i ogólnie nie polecam, nawet do sporadycznego użytku domowego. Owszem, w krótkim czasie są w stanie usunąć sporo głębokich rys, ale przy mocniejszym dociśnięciu maszyny do karoserii, do dojścia do podkładu czy gołej blachy jest na prawdę krótka droga. Poza tym ze względu na swój ruch rotacyjny pozostawiają o wiele więcej trudnych do usunięcia hologramów.

Obecnie pracuję na zestawie Lare EPL-62 i Krauss DB 5800 S Dual Action. Przez ostatnie pół roku zrobiłem na tych maszynach kilkadziesiąt samochodów i ciężko mówić o jakiejś różnicy między nimi a zwykłą rotacją, bo jest to po prostu przepaść nie do opisania. Lare używam do wstępnej polerki, czyli biała lub pomarańczowa gąbka + pasty grubo i średnioziarniste. Pracuję na Menzernie FG 400 oraz Koch Chemie H8.2 (twarde gąbki), ewentualnie na średnio twardą (pomarańczową) stosuję Menzernę PF 2500. Taki zestaw pozwala w większości przypadków usunąć prawie wszystkie rysy. Średnio zajmuje mi to nie mniej niż 9- 10h, wliczając umycie, wysuszenie i oklejenie auta. Dla początkujących jedynym problemem może byś spory skok tej maszyny na boki. Pewny ruch zacząłem mieć dopiero koło 4-5 auta. Minusem jest to, że ciężko dojść w zagłębienia takie jak wnęka w tylnej klapie czy zderzaku na tablicę, wnęki klamek, małe ranty przy uszczelkach, dojście przy relingach dachowych itp. Oczywiście jak ktoś ma czas i umiejętności, to polecam demontaż klamek czy relingów. Jeśli nie, to w takich miejscach można ratować się zwykłą rotacją (poleci trochę wiórów z gąbki, ale da się dojść prawie wszędzie, oczywiście nie przeginając z obrotami). Czasem również zakładam na Kraussa Białą gąbkę, bo na tej maszynie też łatwiej wejść w zakamarki. Ale generalnie Kraussa używam tylko do dwóch rzeczy:

1. Pasty wykończeniowej/antyhologramowej: Menzerna FF 3000, Koch Chemie M2.1 Hohglanz-Antihologram, oraz Sonax Profiline Perfect Finish (Nowa seria Sonaxa niczym nie przypomina ich marketowych kosmetyków sprzed lat, a wydajność jest ok 3 razy większa niż pozostałych past)- stosując miękkie gąbki (czarne lub czerwone)

2. Matowienia powierzchni i wycinania większych rys (do tego używam krążka Trizact P3000, oczywiście na mokro). Jakieś historie z youtubowych poradników typu matowienie papierem wodnym 2000- możecie zapomnieć. Po takiej operacji powstaje tyle mikrorys, że usunięcie ich to jakiś absurd (matując w ten sposób ręcznie cały element typu drzwi, wyprowadzenie go zajmuje średnio kilka dobrych godzin). Generalnie jest to jedna wielka fuszerka. Niestety stosowana przez wiele auto-myjni czy lakierników, oferujących polerowanie auta za 300-400zł... Na pierwszy rzut oka niby się świeci, ale jak się bliżej przyjrzeć, to jest to jedna wielka masakra. Równie dobrze można by zwykłą szmatą i pastą tempo za 12 zł zrobić to ręcznie.

Bardzo fajną opcją są również pasty typu Koch Chemie Micro Cut & Finish 2.2, czy Menzerna One Step Polish 3in1. Stosuje się je z miękkimi lub średnio twardymi gąbkami. Świetnie sprawdzają się przy szybkim odświeżaniu średnio zniszczonych lakierów- jedną pastą usuwamy rysy i hologramy. Bardzo fajnie spisują się np. na jasnych metalikach. Jest to spora oszczędność czasu. Zakładając że przeciętnie na samochód schodzi mi ok 15h przy pracy na dwóch pastach (wliczając mycie przed i po, oklejanie i całą resztę), to przy średnio zniszczonych lakierach jestem w stanie doprowadzić je do całkiem fajnego stanu w 6-8h.

To takie moje skromne zdanie w tym temacie. Z racji tego, że zajmuję się tym zawodowo, to muszę być zaopatrzony w kilka maszyn i kilka alternatywnych past. Każdy lakier jest inny i sprawdzają się na nim inne systemy, dla tego ja zawsze robię na kawałku jednego elementu próbę. Dajmy na to odcinam taśmą 1/4 maski i lecę standardowo pastą cutingową, potem wykończeniową i pod lampą patrzę co wychodzi. Jeśli jest ok, to śmigam całe auto. Jeśli nie to kombinuję z podmianą pasty cutingowej. Jeśli nie pomaga, to wchodzę z cięższymi działami typu różne berety czy dyski polerskie- wycinają sporo głębokich rys, ale zostawiają dużo mikrorys, więc praktycznie zawsze po nich tą samą pastą trzeba przelecieć całą furę na białej gąbce.

Podsumowując- jeśli nie mamy bardzo zniszczonego lakieru, to do domowego użytku- 2-4 razy w roku w zupełności wystarczy jakaś przyzwoita maszyna typu Dual Action, a czy będzie to Kraus za 600zł czy jakiś zamiennik za 400 i czy skok maszyny będzie 15 czy 21- nie ma to większego znaczenia. Oglądałem kilka zamienników innych firm i od Kraussa z zewnątrz różniły się tylko naklejką z logiem i kolorem dysku, więc śmiem twierdzić że może to produkować jeden i ten sam chińczyk... Do tego kupujemy twardą i miękką gąbkę i 2 pasty- cutingową i wykończeniową usuwającą hologramy. Trizact P3000 kosztuje koło 30-40zł i też warto go kupić, bo na prawdę super matowi i wycina rysy, a ja od pół roku pracuję na jednym i nie mogę go zużyć. Co do past, to litrowa butelka wystarcza mi na kilkanaście samochodów, no ale znam przypadki że ludzie zużywali całą butlę na jedno auto... Ponadto trzeba się zaopatrzyć w kilka miękkich ściereczek z mikrofibry (od 10zł/szt- tańsze raczej są zbyt ostre i nie nadają się do lakieru)- ja przy jednym aucie potrzebuję od 2 do 4- każdy element po każdej paście trzeba w miarę dokładnie wytrzeć z nadmiaru pasty. Do tego można się też zaopatrzyć w alkohol izopropylowy (IPA). Rozcieńczamy z wodą destylowaną 1:1 i przelewamy do spryskiwacza. Świetnie zmywa resztki pasty- przydaje się zwłaszcza na początku gdy robimy test jaki efekt daje pasta. Po przemyciu IPĄ widać co tak na prawdę się dzieje na lakierze :) Co do tematu oświetlenia- mógłbym pisać drugie tyle co już napisałem, ale chyba szkoda Waszego czasu. Są specjalne lampy oświetleniowe, ale kosztują po 300-400zł i trzeba mieć co najmniej dwie, żeby z dwóch kątów oświetlić element. Do domowego garażu wystarczy halogen na statywie (najlepiej 2 halogeny na belce). Mogą być zwykłe palnikowe, ale Led jest lepszy (koniecznie z zimną barwą- o wiele lepiej widać rysy), niestety 3-4 krotnie droższy, ale zużywa mniej prądu i się tak nie nagrzewa. Budżetowa wersja to jednak 2x 300W halogen na belce na statywie (ok 100zł w castoramie). Do punktowego sprawdzania czy są rysy albo hologramy, świetnie sprawdza się zwykła LEDowa latarka w telefonie- z racji tego że ma 1 diodę, rzuca tylko jeden punkt na lakier i widać dokładnie jak rozprasza się światło i czy zostały jakieś hologramy. Byleby nie świecić zbyt blisko elementu. Optymalnie z odległości 50-70cm, nie mniej. Można oczywiście kupić za kolejne kilkadziesiąt czy 100zł specjalną latarkę, ale do domowego użytku nie ma sensu.

Co do samego polerowania czy matowienia- polecam zorganizować sobie element typu drzwi czy maska, najlepiej z jakimś wystającym przetłoczeniem i poświęcić nawet kilka godzina na zabawę, próbowanie i wyczucie maszyny. Można bez obaw docisnąć mocniej i sprawdzić w którym momencie zedrzecie lakier. Chociaż na maszynie DA jest to praktycznie niemożliwe. Prędzej zgrzejecie białą gąbkę i zrobi się z niej taki miękki faflok. Tylko że w wtedy nadaje się jedynie do kosza. Ale można pobawić się z trizactem, porównać z matowieniem zwykłym PW2000, można samemu przelecieć gąbką do garów i porysować a potem próbować to usunąć. Zawsze lepiej uczyć się na czymś takim niż na własnym aucie ;)

No to chyba tyle ode mnie, ciekawe czy ktoś dotrwał do końca tego eseju :P Gdyby były jakiekolwiek pytania odnośnie sprzętu, techniki polerowania, past, środków chemicznych czy innych detailingowych spraw to proszę pisać tutaj albo mailowo. Na ile umiem to chętnie pomogę :) Trochę już siedzę w tym temacie i mam jako taką wiedzę ;)